Kolażowa bezpretensjonalność
Rozmowa z Pawłem Dziadurem
strona 1/2
Paweł Dziadur (1976) - artysta (performance, kolaż), student V r. slawistyki i I r. filozofii UJ. Wraz ze Sławomirem Malerem tworzy grupę redukcjonistów. Ich wystawy były organizowane m.in. w Instytucie Włoskim i w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay w Krakowie. Niezaangażowany politycznie, bezkompromisowy. Współtworzył legendarny krakowski zespół punkrockowy Profesor Wilczur. Jest również autorem eksperymentalnych form poetyckich.
Czym według ciebie powinien charakteryzować się odbiorca sztuki współczesnej?
W zasadzie to mam na to parę pomysłów. Może się charakteryzować pewnym rozeznaniem i pewną świadomością ,na podstawie jakiegoś przygotowania, które umożliwią mu percepcję dzieł na zasadzie ich analogii i struktury. Ale tak naprawdę, nie jest to konieczne, gdyż odbiorca sztuki współczesnej powinien się charakteryzować otwartością.
Czy nie uważasz sztuki współczesnej za dość zamkniętą i niezrozumiałą?
Z całą pewnością. Sztuka stała się niezrozumiała, kiedy poszła w stronę swoistej metarefleksji, ale było to nieuniknione. Historia sztuki udowodniła, że innej drogi nie było.
Granice sztuki, czy dobry smak powinien je wyznaczać?
Jeśli chodzi o dobry smak jako granicę sztuki, to tego rodzaju norma jest już nieaktualna. Jeżeli potraktować dobry smak jako kategorię estetyczną, to stwierdzono już dawno, że sztuka współczesna wykroczyła poza pewne kategorie estetyczne. Więc dla mnie kwestia dobrego smaku jest czymś nieadekwatnym.
Czy mógłbyś coś powiedzieć na temat twojej ostatniej wystawy?
Prezentowałem w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay instalację pod prowokacyjnym i słowno - zabawowym tytułem One that nose. Była to instalacja, którą należy odbierać przez pryzmat jej powstawania, ponieważ był to pewien proces i pewna akcja. Wszystko zaczęło się od kontaktów z ludźmi, którym fotografowałem nosy... A dokładniej była to zbliżona kompozycyjnie seria frontalnych ujęć czubka nosa. Jak wiadomo człowiek posiada pewną symetrię, czyli organy występujące pojedynczo lub podwójnie. Nos jest czymś, co w pewien sposób łączy ideę jedności i dwoistości. Poza tym jest narządem, a zarazem elementem twarzy... A twarz przecież mocno określa człowieka. Więc samo fotografowanie nosa jest czymś niekonwencjonalnym i w związku z tym, jest to swego rodzaju wstrząs estetyczny - w sensie estetyki, która dopełnia dzieło będąc pewną akcją, czyli w tym wypadku moim kontaktem z danym człowiekiem. Był to jeden rodzaj próbki jaką pobierałem. Drugim było nagranie muzycznego dźwięku A. Chodzi o prostą reprodukcję tego dźwięku. Założyłem przy tym możliwość występowania różnic w reprodukcji i w związku z tym moją naczelną ideą było stworzenie pewnego rodzaju interferencji, która będzie sama w sobie atrakcyjna estetycznie i dźwiękowo, wyrażając unifikację, będącą zwieńczeniem całego procesu.
Więc wychodzisz z założenia, że sztukę powinniśmy odbierać drogą zmysłową. Ale czyż tym głównym elementem nie jest myślenie, które pozwala odbierać dzieło w sposób zrozumiały?
Na pewno. Ale moje dzieła można odbierać na wiele sposobów. To jest może idealistyczne założenie, lecz wydaje mi się możliwa recepcja dzieła na zasadzie czysto intuicyjnej, kiedy mechanizm intelektualizacji nie jest aż tak istotny. Dobrym odbiorcą mojej sztuki jest ten, który poddaje ją intelektualizacji, szeregowi interpretacji, które mogą być całkowicie niezwiązane z tym, co chciałem wyrazić. Z drugiej strony może to być odbiorca odbierający moje dzieło zmysłowo.
A na czym polegał twój ubiegłoroczny projekt, który wystawiłeś w Instytucie Włoskim?
Wystawiałem serię rysunków, które tworzyły instalację pod tytułem Dywan ohydnej sztuki. Wiązało się to nie tyle z ideą zanegowania samej wartości artystycznej tych rysunków, co z kwestią znalezienia się tych prac na podłodze i tam stworzenia sytuacji chodzenia po nich przez odbiorcę.
Więc dotknięcie tej sztuki?
Dotknięcie tej sztuki i zmuszenie do refleksji. Wystawianych był też szereg pomniejszych prac i instalacja - czerwony prostopadłościan z kwadratowa szybą. W nim znajdował się człowiek w sytuacji oglądanego i oglądającego, odizolowanego, pozostawionego z książką Psychologia twórczości, którą musiał odczytywać do znajdującego się wewnątrz mikrofonu. Uzupełnieniem tej instalacji był dźwięk.
Może teraz porozmawiajmy o problemie stricte technicznym, z którym spotyka się młody artysta na początku kariery, czyli o małym dostępie do galerii. Jest bardzo istotne, aby sztukę pokazać i odebrać. Czy brak dostępu uniemożliwia powstawanie dzieła w skończonej formie?
Problem dostępu do galerii może być tutaj ważny, ale oczywiście wszystko zależy od miejsca, w którym funkcjonuje artysta, np. w takim miejscu jak Kraków nie jest to aż tak istotne. Dla mnie dużo większym problemem jest kwestia bardzo małego zainteresowania sztuką współczesną, jak i w ogóle sztuką wysoką, gdyż należy sobie uświadomić, że pewnego rodzaju dzieła związane głównie z nurtem neoawangardowym posiadają dużo mniejszą siłę przebicia niż nawet awangardowe formy sztuki, łączące się z bardziej tradycyjnymi mediami, jak choćby malarstwo czy rzeźba.
Czyli bezkompromisowość, która jest aprobowana. Ale z drugiej strony bezkompromisowość stwarza brak szerszego odbioru, tworzenie dla wąskiego grona osób...
Jest to nieuniknione. Samo pojęcie artysty, bardzo różnie rozumiane w różnych okresach istnienia czegoś takiego jak sztuka, doszło do takiego punktu, kiedy problem indywidualnego wyrazu stał się czymś nadrzędnym, a artysta nie pełni żadnej funkcji, która miałaby go obligować do tworzenia dzieł, które by miały na siłę przekraczać barierę komunikacji z odbiorcą.
Które z form artystycznego wyrazu są dla ciebie najważniejsze?
Coś co ja osobiście preferuję, są to formy wyrazu operujące swego rodzaju kolażowością, a zarazem niejednoznacznością, łączącą na zasadzie kolażowości różne formy wyrazu i różne media.
Więc wychodzisz z założenia, że powinien występować dialog pomiędzy różnymi rodzajami sztuki, sztuki audiowizualnej, sztuki nazwijmy to plastycznej, nawet sztuki związanej z literaturą?
Ta, ale niekoniecznie musiałbym nazywać to dialogiem. Dlatego, że moje rozumienie dzieła, które najchętniej odbieram i tworzę jest jakby z samego założenia formą kolażową. Łączy ona różnego typu środki wyrazu, tworząc jedność, niekoniecznie traktując to jako dialog. Na pewno dla mnie typ dzieła, który mnie osobiście interesuje, łączy wszystko to, co możemy odbierać za pomocą naszych zmysłów. Czyli sferę wizualną i dźwiękową, ponieważ dźwięk jest dla mnie bardzo ważnym składnikiem, którego z reguły nie pomijam w swoich realizacjach, jak również sferę myślową, która łączy się z takimi elementami dzieła jak proces twórczy, czy eksperyment.
|