Rozmowa z Hansem Christianem Dahlmannem
O Polsce, Polakach i języku polskim
strona 1/2
Hans - Christian Dahlmann - lat 26, matematyk z Berlina, student Instytutu Polonijnego w Krakowie w roku akademickim 2001/2002.
Jesteś już blisko rok w Polsce, dlaczego przyjechałeś do kraju wschodnich sąsiadów?
Dobre pytanie. Myślę, że decydującym czynnikiem było to, że moja dziewczyna jest Polką, mieszka w Polsce. Niestety nie tutaj, tylko w Bydgoszczy, ale otrzymałem stypendium właśnie w Krakowie i jestem tu już od września. Drugim powodem była chęć nauki nowego języka, zwłaszcza języka słowiańskiego.
I jak ci idzie poznawanie języka polskiego?
Bardzo trudno, ale jest ciekawie i to jest jakieś pocieszenie.
A co sprawia ci największą trudność?
Na początku największe trudności miałem z rozróżnianiem dźwięków sz, ż, cz, dż i ś, ź, ć, dź, które nie występują w języku niemieckim.
Teraz najwięcej problemów sprawia mi gramatyka, zwłaszcza końcówki rzeczowników, dlatego gdy mówię, muszę się mocno koncentrować. Robię bardzo dużo błędów i muszę szczerze przyznać, że mówienie po angielsku jest o wiele łatwiejsze.
Ale angielskiego uczyłeś się chyba o wiele dłużej?
Tak, w szkole, 9 lat, ale co znaczy uczyć się? Gdy chodziłem do szkoły, nie miałem tak dużej motywacji i uczyłem się dużo mniej, raczej symulowałem naukę. A teraz naprawdę się uczę.
Poznajesz język polski w Instytucie Polonijnym. Czy jako nauczyciel uważasz, że jest to dobra szkoła, czy może masz jakieś zastrzeżenia?
Nauka w Instytucie jest podobna do tej, jaką znam z Niemiec, ponieważ nauczyciele, którzy nas uczą, często wyjeżdżają na Zachód. Jednak, patrząc na ciebie, myślę, że różnice w edukacji polskiej i niemieckiej są znaczne. Polscy studenci uczą się bardzo dużo, muszą przyswoić wiele informacji, zaś na niemieckich uczelniach skupiamy się raczej na analizie i dyskusji, niż zapamiętywaniu faktów.
To jesteście wielkimi szczęściarzami! Zmieńmy teraz temat i porozmawiamy przez chwilę o kraju, w którym przyszło ci zamieszkać. Czy miałeś jakieś problemy z aklimatyzacją w Polsce?
Zanim przyjechałem do Krakowa, byłem już kilka razy w Bydgoszczy, dlatego znałem trochę Polskę i przyjazd tu nie był trudny. A jeszcze miałem kogoś, kto pomógł mi na początku. Renata powiedziała mi, jak się mam zachowywać, co mogę a czego nie wypada robić.
A spodobał ci się ten kraj nad Wisłą?
Tak, życie w Polsce bardzo mi się podoba, bo poznaję tu nowych ludzi i nową kulturę. Tutaj jest o wiele ciekawiej niż na Zachodzie, gdzie każde miasto i każdy kraj są do siebie bardzo podobne.
|