 |
Mistycy w sklepie. Chasydzi w Lelowie wczoraj i dziś
strona 1/2
Taka gmina
Zza okna słychać ciężarówki i autokary z rzadka przejeżdżające drogą w kierunku Częstochowy lub z powrotem do Szczekocin. Sala imprezowa Gminnego Ośrodka Kultury zastawiona znaczną ilością wersalek, może jest ich sto, może nieco więcej. Mój towarzysz i ja przenosimy się do miejsca, w którym można będzie spokojnie usiąść i porozmawiać. Oglądam tablicę, na której wymienione są lokalne atrakcje: Lelów to wieś w powiecie częstochowskim, ok. 540 mieszkańców, była miastem do 1869 roku, i to miastem lokowanym w XIV wieku, obwarowanym przez Kazimierza Wielkiego, aktualnie siedziba gminy. Gmina Lelów jest zamieszkała przez ok. 5900 osób. Atrakcjami turystvcznymi są kapliczki, kościół parafialny z przełomu czternastego i piętnastego stulecia, resztki obwarowań miejskich, młyn wodny, drewniane chałupy, stodoły. Am słowa o powodzie, który przygnał mnie i wszystkich śpiących na tych stu kilku wersalkach do wioski czterdzieści kilometrów od Jasnej Góry. Czy może powód ten jest oczywisty zarówno dla mieszkańców i przybyszów?
Mój holocaust
W trzydziestym dziewiątym wykonany został spis Żydów - Henryk Szaniawski poprawia się w fotelu, przeciera okulary. - W czerwcu 1940 pierwsza grupa żydowskiej młodzieży została wywieziona z Lelowa do obozów pracy, w czterdziestym pierwszym wywieźli drugą grupę.
Pierwsze, prawdziwe nazwisko Henryka Szaniawskiego brzmi Chaim Środa. To jedyny mieszkający w Polsce Żyd, który pamięta przedwojenny Lelów z całą jego specyfiką. Ojciec Chaima, Józef Środa, był szklarzem. Chłopak wcześnie zaczął przemierzać z ojcem okoliczne wioski i miasteczka. Dzięki temu miał okazję poznać dokładnie życie obu lokalnych społeczności: polskiej i żydowskiej. Sam został wywieziony w pierwszym transporcie na teren Rzeszy, gdzie pracował przymusowo w zakładach zbrojeniowych.
Majstrem w galwanizatorni był Wójcik, Polak. Na początku wydawał się być człowiekiem oschłym, złośliwym i małodusznym, ale później okazało się, że jest skory do pomocy, zawsze bardzo przejmował się naszym opłakanym stanem. - Szaniawski ożywia się i z ochotą opowiada, jak w grudniu roku tysiąc dziewięćset czterdziestego drugiego dzięki pomocy owego majstra Wójcika udaje mu się uciec z obozu. Razem z Szaniawskim ucieka jego ziomek z Lelowa. Po powrocie do Polski schronili się w rodzinnych stronach, co nie byłoby możliwe, gdyby nie rodziny Jurów, Utrackich, Pokorskich, a także Jędrusików, Świątków, Ryłków i Skrzypczyków które, narażając rzecz jasna życie, ukrywały i leczyły zbiegów przez dwa miesiące. Z ust wyrwał mi się okrzyk zdumienia, kiedy usłyszałam, że były to domostwa, w których jeszcze kilka lat wcześniej upychał kit w okiennych ramach mały Chaim Środa. Pod koniec stycznia ten sam młody człowiek znalazł się w częstochowskim małym getcie, w tym okresie działał w szeregach ŻOB-u jako łącznik. Kilkakrotnie niemal cudem uniknął śmierci. Wreszcie uciekł za granicę i powojenne lata spędził między innymi w Montrealu. Dzisiaj zajmuje stanowisko sekretarza generalnego Towarzystwa Społeczno - Kulturalnego Żydów w Polsce.
Po tych dwóch transportach na roboty w Lelowie zostali sami starcy, kobiety i dzieci. Siódmego października 1942 Niemcy obstawili miasteczko i wszystkich Żydów wypędzono z mieszkań. Zawieźli ich do Chrząstowa, a stamtąd jeden transport pojechał do Treblinki - mój rozmówca kończy opowieść i milknie.
Tora, śpiew i taniec
Chasydyzm jako nurt religijny pod wieloma względami może nam, katolikom, kojarzyć się z koncepcją św. Franciszka z Asyżu. Zarówno chasydyzm jak franciszkanizm wyrósł jak zielona gałązka na starym i uschłym częściowo drzewie kanonicznej wiary i zinstytucjonalizowanej religii. Oba wprowadzały radość jako esencję życia religijnego w czasie, kiedy tradycja nakazywała ascezę. Oba wreszcie miały za swoich założycieli mistyków, których jedni czcili, inni zaś nazywali szaleńcami.
Izrael Ben Eliezer (1700-1760) znany jako Baal Szem Tow (Posiadacz Dobrego Imienia) był wędrownym uzdrowicielem z Międzyboża na Podolu i założycielem ruchu chasydzkiego. Przez lata całe kluczył krętymi drogami łączącymi zubożałe gminy na terenie południowej Polski i Ukrainy, uzdrawiając modłami wielu chorych. Prawdopodobnie był samoukiem i miał niewielkie wykształcenie, natomiast przez całe życie doznawał stanów mistycznych opisywanych w nielicznych zachowanych listach do uczniów. Pisze na przykład, że jego dusza unosiła się w niebiosa i że oglądał raj. Głosząc idee antyracjonalistyczne, dążąc do zespolenia z naturą, propagując ekstatyczną modlitwę połączoną ze śpiewem i tańcem - Izrael Ben Eliezer zdobył sobie wielu zwolenników (również znacznie lepiej od niego wykształconych) w całej Europie Wschodniej. Uczniowie Beszta, tak bowiem skracano jego imię, przeciwstawiali się judaizmowi rabinicznemu. Z czasem rozwinęli własny rytuał, chasydyzm jednak nigdy nie oderwał się od głównego nurtu judaizmu. Zgodnie z nauczaniem wielu późniejszych cadyków wskazania chasydyzmu to nic innego jak nakaz życia w zachwyceniu i radości. Nauka ta nie stanowi abstrakcyjnej teorii, spełnia raczej rolę teoretycznego uzupełnienia sposobu życia, który faktycznie jest udziałem cadyków i wyznawców chasydyzmu. Dzisiaj, po wojnie, jego główne ośrodki przeniosły się wraz z ocalałymi Żydami do Stanów Zjednoczonych i Izraela, niemniej ruch ów jest nadal żywy, ciągłe rozwija się i odnawia.
|