Studium Dziennikarskie AP w Krakowie
R    E    K    L    A    M    A
Reklama
Wydanie piąte, rok akademicki 2001/2002  
Wywiad Fotoreportaż Reportaż Felieton
Kinga Sorkowska 
Strona główna

Prace studentów

Historia Studium

Organizacja zajęć

Linki

Autorzy

Impresje spod Babiej Góry

Spędzam święta z rodziną w pewnej orawskiej wsi. Spędzam święta; usiłując coś stworzyć, celem natchnienia zabrałam nawet tom Stefana Kisielewskiego. Stefan Kisielewski pół wieku temu spędził część lata u stóp Babiej Góry, co zaowocowało głębokimi przemyśleniami i zgrabnym felietonem. Mnie do Kisiela wiele brakuje, pomimo lektury i Babiej za oknem żadne myśli nie przychodzą do głowy. Może to świąteczne rozleniwienie, może zbija z tropu powrót do tradycyjnych narzędzi pracy twórczej w postaci kartki i długopisu, a może po prostu wieś jest niewłaściwa? Wieś Kisiela dzieliło od podnóża góry dwadzieścia pięć kilometrów, ode mnie jest ich zaledwie dziesięć... Święta w takiej na przykład Wiśle to byłby lepszy pomysł. Do Wisły celem natchnienia można by zabrać coś z dzieł Jerzego Pilcha. W Wiśle ostatecznie można by czerpać natchnienie z Adama Małysza - tego, który Pilcha sławy najwybitniejszego Wiślanina pozbawił. Zdecydowanie w Wiśle byłoby łatwiej.

I po co mi to wszystko? Może jednak pomysł bycia dziennikarzem należałoby wybić sobie z głowy? Nabiega się taki początkujący po mieście, buty zedrze, napisze coś o dziurach w jezdni, albo że trójka zderzyła się z trzynastką pod Pocztą Główną, a i tak nic wydrukują. Dzień cały na marne. A początkujący programista ma tak, jak początkujący dziennikarz, tylko że lepiej. Dostaje równie ambitne zadania do wykonania, ale nie biega, siedzi wygodnie przed własnym komputerem, tematu szukać nie musi, temat przychodzi z góry, trzeba jedynie ubrać go w odpowiednie słowa. Czyste rzemiosło, podobnie jak teksty dziennikarskie, zwłaszcza informacyjne. Fakt na wejściu, który należy odpowiednio wyrazić, by móc go sprzedać.

Początkujący programista nie musi być ciągle w gotowości bojowej. Może obijać sic przez miesiąc, grając nałogowo w Quake'a, kiedy szef nie patrzy (lub odrabiając pracę domową na jakieś zajęcia), chociaż z pewnością pożałuje tego na tydzień przed zamknięciem projektu.

Najlepiej ma początkująca w tym zawodzie kobieta. Ta już od początku prawie na pewno jest czołową programistką w firmie. Z tego prostego powodu, że jest jedyną programistką w firmie... Powszechnie wszak wiadomo, że nic nie dowartościowuje tak, jak fakt bycia najlepszym (to co, że walkowerem). I ci koledzy, noszący na rękach! Kobieta - dziennikarz, zjawisko pospolite, by nie rzec - banalne, ma pod tym względem znacznie gorzej. Kobieta - dziennikarz musi już cos sobą reprezentować, jeśli chce zabłysnąć wśród tysiąca podobnych.

W telewizji jedna truskawka pyta drugą, kim ta chce zostać, kiedy będzie duża i dojrzała. Czy pisanie latami o dziurach w chodniku i tramwajach pod pocztą gwarantuje na końcu tej drogi dojrzałość dziennikarską? Szczyt, a przynajmniej te szczebelki bliżej wierzchołka drabiny zawodowej, zapewne łatwiej osiągnąć w informatyce. Tu można obejść się bez talentu, algorytm awansu jest prosty, wystarczy praca i doświadczenie, czyste rzemiosło. Gorzej w dziennikarstwie. Sama dojrzałość to mało, nie da rady bez chociażby odrobiny talentu i osobowości.

Czy da się na skróty? Najlepiej byłoby zostać wybitnym informatykiem. Albo wydać się za znanego polityka. Wtedy rozmaite redakcje same żebrałyby o jakiś tekścik, który później zostałby opatrzony dumnie brzmiącym tytułem: FELIETON...

Więc po co mi to wszystko?


2
2 3 Copyright 2002 Studium Dziennikarskie AP