Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego
przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie
Wydanie 2006/2007

      Studium       Akademia
 

Felieton

Wywiad

Reportaż

 

Publikacje prasowe

Publikacje radiowe

 

 

 

 

Pozostałe teksty tego działu

Piotr Męderak

Zaczęło się od pasania owiec

Rozmowa z Ludwikiem Młynarczykiem - orawskim listkograjem i przepowiadaczem pogody.

Z archiwum Orawskiego Centrum Kultury
Z archiwum Orawskiego Centrum Kultury

Panie Ludwiku, zastałem pana przy ulach, pszczoły też panu mówią, jaka będzie pogoda?

One tak potrafią pogodę przewidzieć, że jak jest zmiana na polu, to już od rana się złoszczą, denerwują. Wtedy jak jest zmiana pogody to nie wolno się koło uli kręcić, no, bo gryzą.

To prognoza krótkoterminowa, a odległa, np. zima?

Pszczoła to takie pracowite stworzenie. Jesienią przewiduje pogodę na przyszłość. Jeżeli pszczoły dużo kitują to zabezpieczają się przed zimą.

Kitują? A co to znaczy?

Zbierają cały czas z drzew taki kit, którym zabezpieczają się przed zimnem i bakteriami. A kit to w ogóle taka lecznicza ciecz, środek, co leczy ludziom około 45 chorób. Kiedyś było to tępione za znachorstwo, ale powoli wraca znowu do szacunku.

To znaczy, że jak pszczoły dużo kitują to będzie zima ostra?

Hej, hej, tak kitują przed zimą, chociaż w tym roku były takie anomalia pogodowe, że pszczoły nie wiedziały, co mają robić.

Jest pan znany z przepowiadania pogody. Do tego trzeba mieć dar czy wystarczy się nauczyć?

O, to jest taka prawda, że od dziecka, od czterech lat pasłem owce, nie było wtedy ani zegarków ani nic. Co się działo w polu, trzeba było widzieć. Jak wieczór gryzły bąki, muchy i słonko zachodziło to tata gadał, że będzie jutro zmiana pogody. Dużo też pokazują ptaki. Jak wieczór śpiewają, nisko jaskółki latają, albo wysoko latają.

Czyli trzeba dużo obserwować?

Hej, patrzeć i słuchać. Jak było słychać dzwon w Krościenku lub w Grywałdzie a byliśmy na górze, to jak dzwon głośno bił, to nie ma mowy - musiało lać. Obserwowałem też Tatry, mgły i chmury. Jeżeli zaś chodzi o owady, to tata pytał czy muchy tną. Jak cieły to musiała być zmiana pogody jutro albo pojutrze i wtedy krowy bardzo długo się też pasły. To tak wszystko do kupy jak się zbierze, to wiadomo co się będzie działo.

Tak było w górach, na halach. A jak jest pan w swoim gospodarstwie, to po czym pan rozpoznaje jaka będzie pogoda?

Tak, np. kury jak rano wyjdą i jak się iskają...

Iskają?

To znaczy jak ich coć tam gryzie, albo jak się długo pasą, to musi być zmiana pogody ze słonecznej na deszcz.

A dym? Niekiedy w piecu ciężko zapalić i dym tańczy wokół domu.

Jak się zapali w piecu i jest pogoda taka piękna jak dzisiaj a dym z komina leci po dachu i po ziemi, to musi być zmiana pogody na deszczową. Jak leje kilka dni deszcz i po zapaleniu w piecu dym leci prościutko do góry, to pogoda się zmieni na słoneczną.

Czy patrzy pan w niebo i słucha, co gwiazdy do pana mówią?

Np. księżyc. Jak jest pełnia i zauważymy że jest otoka, meteorolodzy nazywają to echo. Jak jest mała otoka to za 2, 3 dni będzie zmiana pogody, jak jest duża to za 4, 5 dni.

A inne znaki?

Drzewa, układ szyszek na świerku, jodle. Jak jest na świerku systematycznie od samego dołu do góry szyszka, to zima będzie równa. Jak szyszek jest mało od dołu a dużo u góry, to zima na początku popuści a pod koniec będzie trzymała mocno. Jak salamandry wyjdą z betonowych piwnic, albo jak mrówki wyjdą, albo jak słonina robi się mokra, to musi lać. Mrówki, jak lepią ziemię, to będzie zima mokra. A jak głęboko mrówki kopią, to będą pierońsko duże mrozy.

Kret dobrze prognozuje pogodę?

Kret jest taki przepieron, że no.... on jak się nie spodziewa mrozu, tylko śniegu, to nie ryje. Ale jak się spodziewa, że śniegu nie będzie a będą mrozy już od listopada, to ryje kupy wielkie, bo się już zabezpiecza. I teraz, co się dzieje? Zdarza się tak, że on nie ryje a jak śnieg spadnie 10 - 20 cm. to zaczyna ryć. Ludzie wtedy gadają: Ocho, krety ryją. O, puknie zima.

A co to oznacza?

Że śnieg zginie ale będą gołomrozy. Dużo też pokazują dżdżownice, psy, kwitnące wrzosy. Dawniej, jak nie było radia i telewizji, to gospodarze sami musieli przepowiedzieć sobie pogodę. Kiedy siano suszyć? Kiedy iść do pola a kiedy nie wychodzić? Żeby człowiek miał tą możliwość przepowiadania pogody co zwierzęta, to by było idealnie.

Pogodę w telewizji pan ogląda?

A tak.

To jak to jest, że na każdym kanale, co innego mówią?

O, to już nieraz powiedziałem tym meteorologom: Pierwszy program telewizji, drugi, trzeci, czwarty i ile ich jest, niech by się zeszli do kupy i uzgodnili, że np. wszyscy podadzą razem, że temperatura w kraju będzie taka i taka, wiatrowanie będzie takie i takie, ciśnienie takie i takie. A tak: Polsat inaczej, 1 program inaczej, Kret się tłumaczy inaczej, inni jeszcze inaczej.

To nie chcą słuchać górali? A może już nie mają zaufania do Was?

Teraz słuchamy pogody nie od takich meteorologów jak ja i inni, tylko się w telewizory patrzy a na drugi dzień zamiast lać to słonko świeci.

Czyli górale dalej są lepsi od komputerów?

He, no, no. Bo to jest problem przepowiedzieć pogodę w telewizji przez parę sekund, za to, że dobrze płacą. Nie chodzi mi o pieniądze, ale mogliby czasami nas posłuchać, choć już coraz częściej dostaję telefony z Katowic, z Poznania. Odbieram telefon i słyszę: Panie, powiedzcie co z tą pogodą? No i powiedziałem im. Oni zawołali Kreta i tego drugiego, no.... Zubilewicza. Jak im powiedziałem, że powołuję się na to i na tamto, to porównali moją pogodę z ich prognozami. Oni się szybko z tego wycofali, bo mówią to, co im powiedzą komputery. No, ale to są takie czasy, że przewidywać pogodę maszynowo, przez komputery, to można tylko rejonowo, bo często się zdarza tak, że na Orawie ładna pogoda a już na Podhalu leje.

Czyli trzeba mieć też dużo wiedzy, którą w przekazach pozostawili nasi przodkowie?

Tak. A przy tym trzeba dużo obserwować przyrodę: rośliny, zwierzęta. Jeżeli chodzi o wielkość śniegu zimą, to bardzo dobre są osty. Osty jak rosną, to jakie są wysokie jesienią, to tyle będzie śniegu. Jak w św. Jana jest bardzo ciepło, to w Boże Narodzenie będzie mróz do 30 stopni. A odwrotnie jak na św. Jana będzie lekki przymrozek, zimno, to w Boże Narodzenie będzie ciepło. W koszulach będzie można chodzić.

A skąd te wszystkie anomalia? Ingerencja człowieka w przyrodę?

Tak. Te wszystkie napromieniowania, Czarnobyl, i te wybuchy, a teraz bardzo dużo będą szkodzić komórki. Okropnie. Już dochodzą słuchy, że szkodzą owadom. To też zauważyłem, że pszczoły niekiedy zaczynają błądzić przez te różne fale. A po tym Czarnobylu, to ja przynajmniej zauważyłem też po ludziach, że zaczęło się niektórym mącić w głowie.

Zawsze się sprawdza to, co pan przepowie z pogodą?

Hej. Dlatego, jak pisałem do gazet różne przepowiednie, powoływałem się na stare przysłowia, bo musiały się one skąd wziąć. Ludzie ich nie powymyślali ot tak. Skąd tam kiedyś ludzie wiedzieli, że 8 czerwca jak leje, to musi potem lać i lać i lać, jak się św. Jan rozpłacze. I to nie była taka zabawa, ale tradycja. Teraz jak napisałem o wiośnie, to identiko, identiko.

To czemu media wolą jednak komputery a nie górali?

No, technika. Właśnie. Oni nie biorą odpowiedzialności, jak się komputer pomyli. A jak by się góral pomylił? My z Jendrolem przepowiadali pogodę jeszcze za dawnych czasów. No, ale to jest taka sprawa, że jak my, np. ja albo ktoś tam z Białki przepowiadamy, to oni mogą myśleć tak, że e tam, góral, co tam, g.... wie tam. Opowiada bajki. A tu, żeby tak po prostu, naprawdę uwierzyli.

Wspomniał pan, że media czasem korzystają z pana opinii.

Kiedyś np. Kurier Poznański zwrócił się do mnie, to było ze trzy roki temu. I słyszę: Panie, jest pan jasnowidzem, to niech pan przepowie pogodę na całą Polskę - był taki telefon. I myślę, myślę. Dobra! No i sytuacja taka, że tu niże, tam wyże i tak mnie coś tknęło, mówię słuchojcie: Z tego wszystkiego będzie tak, że przejdzie okropna nawałnica od Pomorza przez Warszawę i skończy się na Lublinie. To było chyba natchnienie. Kurier to wydrukował a w sobotni wieczór cała Puszcza Piska wycięta, grzmoty skończyły się na Lublinie. No nic, za trzy dni przychodzi rachunek 1500 zł i oni pytają: Panie, jak pan potrafił to przepowiedzieć? Czy mógłby pan jeszcze?

Zgodził się pan?

Nie, powiedziałem im, że ja więcej już nie przepowiem. No, bo już przepowiedziałem, a nie jestem na etacie. Wydział skarbowy od razu pyta: (stuka w stół) to pan przepowiada pogodę, a pan się nie rejestruje u nas? (śmieje się)

A jakie lato będzie tego roku?

Już mogę powiedzieć, że lato zacznie się przed św. Janem (24 czerwiec) i św. Jan będzie o dziwno okropnie suchy. Jak był zawsze mokry, to będzie teraz suchy. I będzie to trwało aż do Matki Boskiej Szkaplerznej. (16 lipiec)

Całe lato będzie suche?

Nie no, będą anomalie, tak, że w dzień może być 30 stopni. Potem będzie takie ochłodzenie, że mogą być gradobicia i burze.

A jesień?

Będzie chłodna, będą wczesne przymrozki. Wrzesień przekaże październikowi dużo pogodnych dni. Listopad o dziwo będzie ciepły, ale ponury, mało słońca a dużo deszczu.

Wiosna się panu sprawdza?

Hej, kwiecień miał być suchy i był a maj będzie mokry. A koło Bożego Ciała będą ogromne burze.

Liście nie tylko pan obserwuje, ale także pan na nich gra.

Hej, to też zaczęło się od pasania owiec. Wtedy tam dużo buków było. Sąsiad grał na listku. Nauczyłem się i graliśmy na głosy. Potem były skrzypce i fujarki.

Listek można nazwać instrumentem?

Tak, naturalnym i najtańszym instrumentem.

Jeśli jest to najtańszy instrument, bo za darmo, to dlaczego na Orawie tylko pan na nim gra?

Bo jest ciężko się nauczyć. Musi być dobry układ dmuchania podobny jak do trąbki. Trudno jest nauczyć kogoś, choć tu w Lipnicy jednego nauczyłem i bardzo dobrze chłopak gra.

Na każdym listku pan zagra?

Tak, ale nie może być ząbkowany i musi być cienki. Jak mi kazali na palmie grać w Rzymie to nie dałem rady.

Ludzie mówią, że zagra pan na każdym liściu.

Bardzo dobrze się gra na babce.... (śmieje się)... tej szerokolistnej. Jak nieraz ze sceny mówię, żeby mi babkę przynieśli, to od razu dodaję, że tą szerokolistną, bo jak nie powiem, toby mi inną przynieśli.

Czyli lepiej od razu powiedzieć o jaką babkę chodzi?

Hej, jak nieraz w Jabłonce występowaliśmy a powiedziałem, żeby mi babkę przynieśli, to mi różne przynosili, czasami jest tak zabawnie. Ale też jest taka sprawa. Jak nazwać mnie, który gra na listku: liściarz, listkograj? A różnie mówią.

A jak by pan wolał?

Orzekli już wszędzie, że listkograj.

A jak w gości pan idzie to nie chowają kwiatków przed panem?

E nie, jak idę na wesele to sobie radzę, bo biorę liście z bukietów. Tylko one są sztuczne. Po domach są bardzo dobre bluszcze.

Trudno się dostroić do całej kapeli z listkiem?

Na listku można zagrać w każdej tonacji.

Zimą, na jakich pan liściach gra?

Na sztucznych, chyba, że taki bluszcz rośnie w domu, tylko sztuczny to pieron jest.

A żona pana nie goni, że pan obrywa i zjada jej bluszcze?

E nie. (śmieje się)

Młodzież jest chętna do nauki?

Na liściu mało kto gra, teraz jak są organy i gitary, to na tych instrumentach ludowych już nie chcą się tak uczyć. A może to też wina programu szkoły, że jest tak mało lekcji muzyki.

Dzisiaj piękna, słoneczna pogoda. Dla mnie nic nie wskazuje na to, żeby miała się zmienić. A najbliższe trzy dni, jak pan myśli?

Z tego wszystkiego wynika, że jutro pogoda się zmieni, dlatego że dzisiaj dym z komina poleciał na dół i powiewa wiatr.

Czyli będzie deszcz?

Tak, przyjdzie takie lekkie ochłodzenie i będzie lało.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2006 - 2007
Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja