Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

"Miesiąc w Krakowie"

Dorota Barańska

Sposób na wolny czas studentów

Jak wygląda życie studentów po zajęciach? Biegną do akademików lub wracają do mieszkań, aby zostawić notatki, przebrać się i czasem coś zjeść, by potem udać się ze znajomymi do jakiegoś pubu, kawiarni czy pochodzić po sklepach. Zdarza się i tak, że wprost z uczelni wychodzą do miasta i wracają dopiero nad ranem. Coraz więcej czasu spędzają przed komputerami i "klikają" na przykład na gadu-gadu. Nie jest to oczywiście regułą, gdyż życie studenckie jest coraz trudniejsze i w większości przypadków kieszonkowe od rodziców nie wystarcza i wówczas muszą sami na siebie zacząć pracować. Są jednak wśród tych licznych krakowskich studentów tacy, którzy swój wolny czas poświęcają służąc pomocą innym. Wolontariat jest jedną z możliwości. Na ten temat rozmawiam z Natalią - studentką V roku filologii polskiej w Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Od czego zaczęła się Twoja historia z wolontariatem?

Pomagać w sposób zorganizowany i świadomy zaczęłam od zapisania się do przykościelnej organizacji młodzieżowej - Oaza, jako dwunastoletnia dziewczynka. W Kluczborku - miasteczku, w którym się wychowałam, jeździliśmy z Oazą do domu starców, aby porozmawiać z ludźmi tam przebywającymi, aby przez chwilę nie czuli się samotni. Jeździliśmy też do domu dziecka w Bąkowie. Tam wspólnie z dzieciakami spędzaliśmy czas na grach, zabawach i rozmowach. W okresie przedświątecznym organizowaliśmy dla nich paczki. Gdy przyjechałam na studia do Krakowa, poznałam Stowarzyszenie św. Eliasza, działające przy Karmelitach na Piasku. Na początku poznałam Tomka, on mnie wprowadził. Potem Elę z Domu Opieki Społecznej, którą dotąd odwiedzam -jest moją przyjaciółką.

Co robisz i komu pomagasz w Krakowie?

W Krakowie odbyłam szkolenie wolontariusza. Zaczęłam pomagać starszym osobom w szpitalu im. Dietla na Skarbowej. Rozmawiam z chorymi, zawożę na mszę św. osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, robię im zakupy. Pomagam przy organizacji koncertów w szpitalnej kaplicy czy przy wyświetlaniu filmów w weekendy. Przede wszystkim jednak jestem z tymi ludźmi. Ale to chyba mało...

Dlaczego tak uważasz?

Mnie zawsze wydaje się, że wobec ogromu potrzeb to mało, ale robię to, bo czuję, że powinnam. Dzięki temu mogę ze spokojem przejrzeć się w oczach ludzi, z którymi się spotykam i najczęściej widzę w nich miłość.

Czym jest dla Ciebie wolontariat?

Tak sobie myślę, że wolontariat jest dla mnie pewnym rodzajem obecności. Przebywając z ludźmi potrzebującymi, odkryłam jak wiele moja obecność wśród nich może zmienić. Jak wiele może sprawić dotyk dłoni, uśmiech czy miłe słowo. Nie otrzymuję za to żadnego materialnego wynagrodzenia, ale według mnie pieniądz nie jest najważniejszy na świecie. Liczy się coś więcej. Bezcenny jest uśmiech dziecka, staruszki, czy innej osoby, której pomagam. Wolontariat to dla mnie także szkoła życia. Jest taka maksyma, że ten kto daje, to dwa razy więcej otrzymuje - i tak jest. Jestem niesamowicie bogata, dzięki tym ludziom, z którymi dane jest obcować.

Czy zdarza Ci się miewać ciężkie chwile, momenty załamania?

W wolontariacie bywają takie chwile. Na przykład gdy umiera ktoś, do kogo się przywiązaliśmy albo gdy ktoś w gniewie powie kilka ostrych słów, ktoś wyleje na mnie zupę, bo nie ma ochoty bym go nakarmiła. Bywa różnie. Jednak wiem, że warto.

Twoja historia związana z wolontariatem...

Kiedyś karmiłam pewną starszą panią, wydawało się, że nie ma z nią kontaktu. Mimo to opowiedziałam jej o tym, jaka jest pogoda za oknem, o tym że wszystko już się zieleni, bo wiosna, itd. Przez cały czas, gdy ją karmiłam patrzyła mi w oczy. Gdy skończyłam, pogłaskałam jej dłoń, powiedziałam, że życzę jej dobrego dnia. Wyszłam z sali. Zaraz zawołała mnie pacjentka, która leża obok niej. Zdziwiłam się, bo myślałam, że ta pani nie mówi. Weszłam na salę. Cisza. Podeszłam do łóżka, nachyliłam się, spytałam: - Czy pani mnie wołała? - zapytałam. - Tak, zapomniałaś mnie jeszcze przytulić aniołku. Przytuliłam ją. To była dla mnie wzruszające.

Czy pamiętasz inne zdarzenie, które Cię zaskoczyło?

Każde spotkanie to inna historia. Kiedyś wprowadzałam do szpitala nowego wolontariusza. Poszliśmy na oddział wewnętrzny, tam zazwyczaj są ciężkie przypadki. Pani dietetyczka zaprowadziła nas do sali, w której leżał pan w średnim wieku, nieogolony i widać było, że zaniedbany. Jedną rękę miał przywiązaną do łóżka. Zapewne dlatego, że wcześniej był agresywny. Dietetyczka powiedziała, że nie chce nic jeść i że pewnie nam też nie uda się go nakarmić, ale możemy spróbować... Trzymałam talerz zupy, a Paweł zbliżył do ust tego pana łyżeczkę, którą zaraz on odtrącił i wylądowała na ziemi. Umyliśmy ją i zrobiliśmy drugie podejście. Pan nie był kontaktowy i ciężko było z nim rozmawiać, tak jakby zamknięty w swoim świecie. Krzyczał jakieś niezrozumiałe słowa. Przy drugiej próbie nakarmienia go, drugą ręką strącił talerz z zupą. Za trzecim razem, gdy już zaczynał machać ręką, chwyciłam go w tym momencie za dłoń... A on w jednej chwili się totalnie zmienił. Złagodniał, zamilkł i zaczął jeść. Trzymał mnie za dłoń i patrzył w oczy. I tak trwaliśmy, a kolega go karmił. Później, gdy dietetyczka dowiedziała się, że udało nam się go nakarmić była zaskoczona. Nie mogła w to uwierzyć, poszła zobaczyć czy faktycznie talerz jest pusty. W sumie, tak mało było potrzeba. Myślę, że ten pan chciał tylko odrobiny ciepła, choćby na chwilę, każdy z nas przecież tego potrzebuje. Dotąd pamiętam jego spojrzenie.

W jaki sposób zachęciłabyś inne osoby, aby podjęły się "pracy" w wolontariacie?

Myślę, że do wolontariatu nie trzeba zachęcać, ponieważ albo ktoś czuje taką potrzebę, albo nie. Nic na siłę. Pomagać można na różne sposoby. Potrzeba jedynie chęci. Czas wolny spędzony przed telewizorem lub nic nie robieniu jest dla mnie stratą czasu, a przecież można go wykorzystać dużo efektywniej. Gdy jestem w szpitalu niemal namacalnie czuję, że moje życie ma sens.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja