Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

"Dziennik Polski", 18.IV.2008

Natalia Doległo

Byłem maleńkim Szołtysikiem

Byłem "maleńkim Szołtysikiem"
Byłem "maleńkim Szołtysikiem"

W przedderbowej atmosferze z poetą Bronisławem Majem rozmowa o nadziei dla polskiej piłki

Pamięta Pan swoje pierwsze spotkanie z piłką?

Nie wiem, które było tak dokładnie pierwsze, ale jednym z pierwszych było, jak zacząłem chodzić. Miałem 2-3 lata i już się bawiłem piłeczką. To były pierwsze próby, dokładnie takie, jak u każdego chłopczyka.

Jaki klub piłkarski Pan lubi?

Kiedyś, jak mieszkałem jeszcze w Łodzi, to byłem kibicem - jeśli to słowo cokolwiek dzisiaj znaczy - Widzewa, nie fanatycznym, ale lubiłem tamten klub. Natomiast tym, który mi się nadzwyczajnie podobał, był Ajax Amsterdam z końca lat 60. Tam wtedy była taka "paka", że mogliby wygrać z absolutnie dowolną jedenastką na świecie. Wtedy wygrywali 3 razy z rzędu Puchar Europy, bo wtedy jeszcze nie było Ligi Mistrzów, i byli rzeczywiście najlepsi. To były czasy Cruyffa, Neeskensa, Krola.

A pamięta Pan mityczną jedenastkę Widzewa, która święciła wówczas sukcesy?

Mgliście, bo bardzo niewiele w ogóle pamiętam, jako człowiek stary, ale przypominam sobie przede wszystkim Bońka, Smolarka, Mszycę, Gapińskiego, to rzeczywiście była taka bojowa, niebojąca się nikogo drużyna. Może nie była najlepsza technicznie, ale niesłychanie prąca do przodu, pragnąca strzelać bramki. No i to dawało rezultaty.

"Bo dobry mecz to piękna rzecz" śpiewała Maryla Rodowicz na otwarciu Mundialu '74 w RFN. Czy ogląda Pan jakieś mecze z przyjemnością prawdziwego kibica?

Oczywiście, oglądam Ligę Mistrzów, no i niedługo będę oglądał mistrzostwa Europy. Nie sam - w gronie kolegów "starców", bo nigdy nie oglądam sam piłki. To byłoby bez sensu.

Polska piłka jest na dnie, głosił kilka lat temu Jan Tomaszewski. Wtedy nikt nie brał jego słów na poważnie. Dziś ukaranych degradacją zostało 8 klubów, a kolejnych 29 uwikłanych jest w aferę korupcyjną. Czy jest dla polskiej piłki jakaś nadzieja?

Bronisław Maj - rocznik 1953, poeta, eseista, tłumacz. Laureat kilku prestiżowych nagród, m.in. Fundacji im. Kościelskich. Autor siedmiu tomików poezji: Wiersze, Warszawa 1980, Taka wolność. Wiersze z lat 1971-1975, Warszawa 1981, Album rodzinny, Kraków 1986, Zagłada świętego miasta, Londyn 1986, Zmęczenie, Kraków 1986, Światło, Kraków 1994, Elegie, treny, sny, Kraków 2003. Mieszka w Krakowie, prowadzi zajęcia dla studentów polonistyki UJ, jest miłośnikiem futbolu. Nie lubi komentatora sportowego Dariusza Szpakowskiego "Proszę mi nie wspominać o Szpakowskim. Ten facet odbiera mi mniej więcej 99 procent wartości meczu". Nie ma telewizora, a mecze ogląda z "chłopcami w swoim wieku, przy trunkach". Fot. Anna Kaczmarz
Bronisław Maj - rocznik 1953, poeta, eseista, tłumacz. Laureat kilku prestiżowych nagród, m.in. Fundacji im. Kościelskich. Autor siedmiu tomików poezji: Wiersze, Warszawa 1980, Taka wolność. Wiersze z lat 1971-1975, Warszawa 1981, Album rodzinny, Kraków 1986, Zagłada świętego miasta, Londyn 1986, Zmęczenie, Kraków 1986, Światło, Kraków 1994, Elegie, treny, sny, Kraków 2003. Mieszka w Krakowie, prowadzi zajęcia dla studentów polonistyki UJ, jest miłośnikiem futbolu. Nie lubi komentatora sportowego Dariusza Szpakowskiego "Proszę mi nie wspominać o Szpakowskim. Ten facet odbiera mi mniej więcej 99 procent wartości meczu". Nie ma telewizora, a mecze ogląda z "chłopcami w swoim wieku, przy trunkach". Fot. Anna Kaczmarz

Myślę, że tak. Wielkie nadzieje wiązałbym z mistrzostwami Europy. Jeżeli reprezentacja zagra dobrze, i będzie taka atmosfera, że sami piłkarze, trenerzy, wszyscy zapragną jakiegoś "oczyszczenia", normalności. Te mistrzostwa pod tym względem mogą być ważne. Jest nadzieja. Ja ją mam.

Czy korupcja nie zniechęca Pana do kibicowania, nie czuje się Pan zniesmaczony tym, co się dzieje z naszym futbolem?

Chyba to jest jasne, że się czuję zniesmaczony. Korupcja nie tylko budzi niesmak i odrzucenie piłki ze względów estetycznych, ale jest to po prostu jedno wielkie oszustwo, gdy wynik meczu jest ustalony parę dni wcześniej. To nie jest w porządku wobec ludzi oglądających, przychodzących na mecze, przejmujących się tym, co się dzieje na boisku.

Jerzy Pilch wyznał na łamach "Dziennika": Tak kocham piłkę nożną, że wybieram wersję, że to wszystko źli doradcy i pojedyncze przypadki - żeby broń Boże nic mi nie psuło przyjemności oglądania piłki. (...) Ale w ramach mojej sportowej stalinowskiej świadomości ja nie chcę tej lustracji, nie chcę wiedzieć, które były oszukane, nie chcę rewidować moich emocji. A jakie Pan ma zdanie na ten temat? Ukaranie winnych czy raczej abolicja?

Raczej abolicja, i tutaj podzielam zdanie mojego kolegi z boiska. Myśmy z Jerzym Pilchem, w czasach, kiedy pani jeszcze nie było na świecie, bardzo intensywnie grywali w piłkę, w parku Jordana. Jerzy Pilch miał pseudonim "Olbrzymi Gorgoń".

Dlaczego taki pseudonim?

Widziała pani rozebranego Jerzego Pilcha i rozebranego Jerzego Gorgonia?

No, niestety, nie widziałam.

No, jeśli pani nie widziała ani jednego, ani drugiego, to zmarnowała pani życie. W każdym razie Jerzy Pilch, ze względu na zwierzęce okrucieństwo nosił pseudonim "Olbrzymi Gorgoń", ja byłem "maleńkim Szołtysikiem", z równie oczywistych względów. A co do korupcji, to ja nie chciałbym wiedzieć o tym, że mecz, którym się podniecałem, był dla mnie jakoś ważny i piękny, ten, który chciałbym wciąż pamiętać, był kupiony. Niech zostaną dobre wspomnienia. Gruba kreska. Ale zaczynajmy już porządnie grać.

Co myślę sobie siadając przed telewizorem w oczekiwaniu na hejnał mistrzostw? Myślę, że jestem osioł. Tak pisał krytyk Andrzej Kijowski w 1974 roku, w szkicu "Mecz, czyli czarna msza sceptycznego ludu". A co myśli poeta, Bronisław Maj?

Ja myślę o tym, kto wygra, i żebym zdołał dotrwać do karnych.

Czy jest w Polsce jakiś klub, który gra "futbol na tak", ładny dla oka, charakterystyczny?

Nie wiem, gdyż nie oglądam polskiej ligi.

Jak Pan uważa, kto wygra Ligę Mistrzów w tym roku, i dlaczego będzie to Manchester United, a nie na przykład Chelsea London?

Ja bym wolał, żeby to był Manchester United, bo nie mam przekonania do Chelsea. Chelsea jakoś mnie odrzuca, bo wiem, skąd Abramowicz wziął pieniądze. To są pieniądze biednych ludzi z Kamczatki (Roman Abramowicz, właściciel Chelsea, jest gubernatorem Kamczatki - przyp. nd)

Manchester ma teraz tak silny skład, że może zdobyć wszystko, ale jak Chelsea się pozbiera, to nie ma na nich mocnych

- Właśnie to jest ładne w piłce, że nigdy tak naprawdę nie wiadomo. Może nie wygra ani Chelsea, ani Manchester.

Jakieś prognozy przed niedzielnymi derbami Krakowa? Jerzy Pilch zawsze powtarza, że nie warto prognozować, bo cokolwiek by powiedział, i tak zawsze wygrywa Wisła...

Ja nie mam pojęcia, a co gorsza - jest mi to obojętne. A Pilch jest kibicem Cracovii i jego prognozowanie jest masochistyczne.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja