Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

Rozmowa z Mikołajem Przybyłem, pracownikiem komisu z telefonami

Eliza Kłosowska

Chciałbym żeby moja przyszła praca była związana z językiem, którego się teraz uczę. Tyle w tej chwili mogę powiedzieć

"Chciałbym żeby moja przyszła praca była związana z językiem, którego się teraz uczę. Tyle w tej chwili mogę powiedzieć. Myślę też nad zrobieniem doktoratu i być może pracą na uczelni" - mówi Mikołaj Przybył, pracownik komisu z telefonami w rozmowie z Elizą Kłosowską.

Eliza Kłosowska: Ile pracujesz lat i czy na ich przestrzeni zauważyłeś jakąś zmianę na rynku telefonów komórkowych?

Mikołaj Przybył: Pracuję od ponad pięciu lat i faktycznie zauważyłem pewne zmiany. Przede wszystkim telefony oferują dzisiaj tyle funkcji, że staje się zbędne posiadanie innych urządzeń tzw. multimedialnych, czyli odtwarzaczy MP3, dyktafonów cyfrowych i tak dalej. Poza tym oferują takie funkcje jak budzik, kalkulator, więc w zasadzie mamy wszystko w jednym.

A jak kształtuje się popyt na tego rodzaju dobra? Kupuje się ich więcej czy mniej niż w momencie gdy zaczynałeś?

Myślę, że jako pojedyncza osoba, pojedynczy sprzedawca mam za mało danych, żeby odpowiedzieć na takie pytanie. Ogólnie wiadomo, że penetracja telefonii komórkowej w Polsce jest ponad 100%. To znaczy na jednego Polaka przypada ponad jeden telefon. Oczywiście, jeśli by wyłączyć z tego osoby starsze, niemowlaki to można założyć że praktycznie każdy Polak telefon posiada. Niektórzy posiadają po kilka. Dlatego brakuje w tej chwili ludzi, którzy kupują telefon komórkowy po raz pierwszy. Raczej większość z nich po prostu go wymienia. Z różnych powodów, czasem z powodu jego losowej utraty, czasem po prostu dlatego, że im się znudził lub zepsuł.

A w jaki sposób udało Ci się znaleźć tą pracę. Czy od razu byłeś do niej przekonany?

Pracę udało mi się zdobyć bardzo szybko, może dla wielu ludzi zabrzmi to dziwnie. Po prostu będąc w centrum handlowym, w którym teraz pracuję, zobaczyłem ogłoszenie, podszedłem, zapytałem i zostałem w przyjęty.

Jaki model klienta dominuje przy zakupie takich telefonów?

Nie ma dominującego modelu klienta. W zasadzie jest kilka grup, ciężko mi teraz powiedzieć. Osobiście nie prowadzę takiej klasyfikacji. Ale w części są to ludzie, którzy telefon komórkowy traktują jako pewnego rodzaju gadżet, przedmiot do tzw. szpanu. Ale takich ludzi jest już tak jakby coraz mniej. W zasadzie jest to dobro na tyle dostępne, że nawet najdroższe telefony kosztujące po kilka tysięcy złotych, nie są już poza zasięgiem zwykłego Polaka. W tej chwili wyciągnięcie telefonu nawet za parę tysięcy, nie robi już na nikim, przynajmniej na mnie, wrażenia.

Pracujesz w dużym centrum handlowym, gdzie jest gwar, hałas i masz możliwość obserwowania ludzi robiących tam zakupy. Czy są to jakieś interesujące obserwacje, czy klienci supermarketów czymś się wyróżniają?

Moim zdaniem nie wyróżniają się. Ogólnie w marketach robi zakupy przekrój społeczeństwa, zarówno ludzie, którzy przyjeżdżają najnowszymi samochodami, jak i tacy, którzy przyjeżdżają maluchami albo tramwajem. Zresztą w markecie można kupić towary z grupy produktów najtańszych jak i tych droższych, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Mówiąc szczerze, ponieważ pracuję po 12 godzin dziennie, to koło godziny 12, 13 przestaję zwracać uwagę na ludzi, którzy są obok mnie. Koncentruję się albo na pracy, albo po prostu przeglądam Internet lub czytam książkę. Specjalnie nie zwracam uwagi na otoczenie, jest to forma obrony właśnie przed hałasem, który tam panuje cały dzień. Czasem się śmiejemy, że powinniśmy dostać dodatek za pracę w trudnych warunkach. Zresztą z tego co czytałem, w jakimś markecie w Czechach kasjerki właśnie o to poprosiły.

Czy możesz powiedzieć że Twoja praca jest stresująca?

Nie mam skali porównawczej, jest to moja pierwsza praca jak do tej pory. Ale myślę, że jak w każdej, są momenty kiedy jednak troszeczkę podnosi się ciśnienie. Zwłaszcza kiedy mam do czynienia z klientem, użyję tu określenia " niekumatym". Nie mam na myśli sytuacji kiedy ktoś po prostu się nie zna na telefonie, bo jest to zupełnie naturalna sprawa. Moim obowiązkiem jest mu pomóc. Mam na uwadze raczej ludzi, którym wydaje się, że wiedzą wszystko, a jest dokładnie odwrotnie. Nie pozwalają sobie wytłumaczyć pewnych rzeczy Ale cóż, to raczej szybko mija. Myślę że w porównaniu z innymi zawodami, mój nie jest wybitnie stresujący .

A jakie panują stosunki w pracy, bo to mała firma?

Firma jest bardzo mała, bo składa się z dwóch pracowników i szefa. Ale między nami panują koleżeńskie stosunki, mówię o moim współpracowniku, moim zmienniku. Natomiast mój szef wyznaje zasadę, że jeśli coś się dobrze robi, to nie warto się wtrącać. I wszyscy jesteśmy z tego zadowoleni.

Czy trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje osobowościowe do tego aby być sprzedawcą telefonów komórkowych. Na pewno trzeba być osobą komunikatywną, bo jednak ma się do czynienia z ludźmi. Czy mimo wszystko jest możliwe, żeby osoba bardzo nieśmiała była dobrym sprzedawcą? Pytanie to właściwie mogłabym zadać każdemu kto ma do czynienia z klientami. Jakie jest Twoje zdanie?

Myślę że tak. Myślę, że przede wszystkim liczy się wiedza na temat tego co się sprzedaje i co się robi. Natomiast cechy osobowości grają mniejszą rolę. Być może się mylę, ale wydaje mi się, że klient który jest zdecydowany raczej kupi ten telefon, natomiast ten, który przyszedł tylko popatrzeć i tak go nie kupi i cokolwiek nie wymyśliłby sprzedawca, jak nie skakał wokół niego, to decyzja pozostanie taka sama. Przynajmniej ja stawiam na kompetencje w zakresie tego co sprzedaję, wiedzy na ten temat niż nie wiem, na przykład na uśmiech od ucha do ucha.

Czyli ktoś kto takich kompetencji nie posiada raczej nie będzie potrafił zainteresować klienta tym co ma do zaoferowania?

Ogólnie w zawodzie sprzedawcy istotna jest właśnie kompetencja, czego w wielu sklepach raczej nie widzę. To, że ktoś koło mnie skacze, cały czas pyta jak może pomóc, wcale nie znaczy, że ja tej pomocy oczekuję. A jeżeli oczekuję to sam o nią zapytam.

Czy łączysz swoją pracę z jakąś pasją, bo dużo mówiłeś o kompetencjach, czyli rozumiem z tego, że sam interesujesz się telefonią komórkową?

Tak, interesuję się tym zagadnieniem praktycznie od momentu kiedy telefon posiadam, czyli praktycznie od 10 lat. Staram się śledzić informacje z tej dziedziny, w czym oczywiście Internet jest bardzo przydatny, czego kiedyś nie było.

Pracujesz w takim razie parę razy w tygodniu po dwanaście godzin, a co z resztą czasu. W jaki sposób nim gospodarujesz?

W czasie wolnym, muszę się przede wszystkim uczyć, przygotowywać do zajęć, bo studiuję także drugi kierunek. No i spędzam również czas z moją narzeczoną.

Studiujesz drugi kierunek, w takim razie co było pierwszym kierunkiem?

Pierwszym kierunkiem było prawo, którego nie udało mi się zakończyć z różnych względów, natomiast później skończyłem politologię na Akademii Pedagogicznej.

Czyli teraz to już właściwie trzeci kierunek?

Tak, teraz studiuję zaocznie japonistykę na UJ.

Wracając jeszcze do samej pracy, czy sprawia Ci ona satysfakcję? Pracujesz tutaj już 5 lat, co dalej? Na razie rynek telefonów komórkowych jest w miarę stabilny, tak przynajmniej mnie się wydaje. Uczysz się japońskiego, jakie masz plany na dalszą przyszłość?

Chciałbym, żeby moja przyszła praca była związaną z językiem, którego się teraz uczę. Tyle w tej chwili mogę powiedzieć. Myślę też nad zrobieniem doktoratu i być może pracą na uczelni.

Telefonia komórkowa, język japoński, co oprócz tego jest Twoim hobby? Co robisz w czasie, kiedy ani się nie uczysz, ani nie jesteś na uczelni?

Wtedy staram się poświęcić mojej kolejnej pasji, jaką jest kibicowanie Wiśle Kraków.

Od ilu lat jesteś kibicem Wisły?

Kibicem Wisły jestem od roku 1996, to znaczy mówię o pierwszym roku kiedy byłem na meczu.

Jesteś kibicem czy pseudokibicem?

(śmiech) Jeżeli można, to nie będę odpowiadał na to pytanie. W tej chwili jestem kibicem.

W takim razie wcześniej nie siedziałeś grzecznie na trybunach?

Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam (śmiech).

To w takim razie wytłumacz mi dlaczego Wisła Kraków, a nie na przykład Cracowia?

Odpowiedziałbym jednym z tekstów piosenek, które śpiewamy na stadionie, ale może lepiej nie (śmiech).

Wyłania się nam z tej rozmowy obraz sprzedawcy, który lubi swoją pracę i jest w nią zaangażowany, oprócz tego ma w życiu takie pasje jak nauka czy kibicowanie swojej ulubionej drużynie. Pamiętam jak kończyłam studia i chciałam zostać sprzedawcą w sklepie. Moi koledzy z roku śmiali się ze mnie, że "no co ty, chcesz być sprzedawcą". Czy uważasz że sprzedawca jest zawodem, który młodym ludziom po studiach może jakoś obniżać ich wartość w ich własnych oczach i oczach innych ludzi?

Byłbym przeciwny obniżaniu wartości różnych zawodów. Z reguły ci, którzy to czynią, nie zdają sobie sprawy, jak bardzo są im potrzebne zawody, których nie uprawiają albo wstydziliby się je uprawiać. Wyobraźmy sobie nasze życie bez śmieciarzy. Wiadomo o co chodzi. No cóż, nie uważam żeby moja profesja była spełnieniem marzeń, ale żyjemy w takich czasach, kiedy zdobycie wyższego wykształcenia nie gwarantuje automatycznie pracy w zawodzie wyuczonym. Zwłaszcza po kierunku jakim jest politologia, który jest jak dla mnie kierunkiem bardziej dla pasjonatów, z resztą jak większość studiów humanistycznych, nie dającym z góry szans na zatrudnienie w tak zwanym zawodzie. Cóż, takie życie.

A czy kończąc studia nie myślałeś o wyjeździe za granicę tak ja wielu Twoich rówieśników?

Oczywiście myślałem o wyjeździe za granicę. Nie ukrywam, że cały czas jest to jakaś tam myśl, która pozostaje alternatywą. Aczkolwiek nie wydaje mi się, żebym awansował bardziej niż materialnie. To znaczy, mogę swoją sytuację społeczną poprawić tylko na tyle, że po prostu będę więcej zarabiał. Natomiast nie sądzę żebym był w stanie na dzień dzisiejszy ułożyć sobie życie tam.

A dlaczego?

Powiem szczerze, nie chciałbym tam pracować na zmywaku lub zajmować się innymi podobnymi sprawami, a być może perspektywy rynku pracy w Polsce się poprawią . Liczę na to że znajdę pracę w zawodzie, który będzie mnie satysfakcjonował albo może uda się założyć własna firmę, jeśli praca na uczelni okaże się niedostępna dla mnie.

Oczywiście z telefonami komórkowymi czy coś innego masz na myśli?

Niekoniecznie będą to telefony komórkowe, choć jest to jedyna dziedzina na której trochę się znam. Niestety nie da się ukryć, że przy obecnym nasyceniu rynku wtórnego, otwarcie kolejnego takiego sklepu, nie byłoby najlepszym pomysłem. Przynajmniej w Krakowie.

Stwierdziłam wcześniej, że rynek telefonów komórkowych jest stabilny. Jest stabilny czy raczej się mylę?

Myślę że jest stabilny, natomiast jest to pewnego rodzaju równia pochyła. Raczej pojawia się tendencja do jego słabnięcia na rzecz sklepów takich jak Media Markt czy sprzedaż internetowa. Ciężko konkurować z nimi takim sklepom jak nasz, tak samo jak małym sklepom spożywczym z wielkimi marketami.

Moi rodzice mają znajomego, którego dzieci wyjechały zagranicę. I bardzo często kiedy się u nas pojawia, z niejaką wyniosłością mówi o tym jak dobrze zarabiają, że pieniądze przysyłają do domu. I pyta co ja tu jeszcze robię? Czasem odnoszę wręcz wrażenie że on śmieje się z młodych ludzi, którzy zostali tutaj, gdzie wiadomo, że ich zarobki są dużo częściej mniejsze niż tam. Czy gdyby ktoś Tobie w ten sposób zasugerował, że mimo zakończenia studiów zostajesz w kraju gdzie perspektywy zarobkowe, jeżeli nie jesteś specjalistą w jakiejś dziedzinie są dosyć marne, nie poczułbyś się z tego powodu gorszy od tych którzy wyjechali. Jakiś mniej kreatywny, mniej przedsiębiorczy?

Zdecydowanie nie. Tak się składa że byłem w Wielkiej Brytanii i myślę, że nie miałbym problemu ze znalezieniem tam zatrudnienia, zwłaszcza, że znam dość dobrze język angielski. Natomiast nie uważam, że wyjazd tam jest jakąś decyzją wyjątkowo odważną i świadczącą o mocnym charakterze i kreatywności. Zwłaszcza, że spójrzmy na to czym zajmuje się większość polskiej emigracji. Nie są z reguły menadżerami w wielkich bankach, tylko pracują fizycznie. Oczywiście, jak wcześniej powiedziałem, nie jest to żadną ujmą dla nich, natomiast obiektywnie rzecz biorąc ich pozycja społeczna wcale nie wzrosła dzięki temu, że zarabiają więcej niż tutaj.

Ale mówisz tak ponieważ tak myślisz czy dlatego że zarobki w Twojej firmie pozwalają Ci żyć na tyle godnie, że nie musisz sobie wszystkiego odmawiać. Bo myślę, że jest to dość istotna perspektywa. Ktoś kto zarabia w Polsce tysiąc złotych, prędzej wyjedzie nie zważając na pozycję społeczną. Skupi się na zarobkach.

Powiem w ten sposób, swoją pracę zdobyłem dzięki wiedzy, którą posiadam na temat tego co robię. Widocznie dzięki niej mam z tej pracy jakiś profit. Poza tym nie da się ukryć, że miałem jednak odrobinę szczęścia. Pojawiłem się w odpowiednim miejscu i czasie. Ale pragnę podkreślić, że gdybym nie interesował się telefonami, to nie pytałbym się o pracę z nimi związaną.

Czyli mimo wszystko jest ważne, aby być specjalistą w tym co się robi?

Tak, uważam, że posiadanie jakiejś pasji, jakiejś wiedzy z dość wąskiej dziedziny, jest sporym atutem na rynku pracy. Nie wiem czy akurat ja jestem dobrym przykładem, ale nie miałem na początku problemu z obsługą telefonu, z ich sprzedażą, bo chociażby wiedziałem jakie funkcje posiadają, jak je otworzyć, rozebrać włożyć do nich kartę sim. Dla niektórych jest to nadal problem.

Wróćmy do zajęć nie związanych z pracą. Kibicujesz Wiśle Kraków. A czy są jakieś inne rzeczy, miejsca, które po prostu Cię uspokajają, pomagają się zrelaksować?

Przede wszystkim takim miejscem są lasy, zwłaszcza iglaste. W okolicach Krakowa ciekawe kompleksy leśne odkryłem przed rokiem koło Olkusza. Natomiast lasy moich marzeń są koło Ustki. Tam spędzałem wakacje w dzieciństwie, nawet w tamtym roku udało mi się wyrwać na tydzień w tamte strony. No i muszę przyznać, że poczułem się jakbym miał znowu 10 lat. W tym roku też będę się starał tam pojechać.

Może przeskakuję z tematu na temat, ale dlaczego akurat japonistyka?

Po prostu dlatego, że interesuję się kulturą Dalekiego Wschodu, szeroko rozumianego. Japonia, Korea, Chiny - ich język, kultura, historia tych krajów są dla mnie zwyczajnie ciekawe.

Powiedziałeś wcześniej, że politologia jest kierunkiem dla pasjonatów, a jednak mimo to rocznie kończy ją bardzo dużo osób. Na studiach zaocznych, na pierwszym roku jest około 150 studentów. Nie wierzę jakoś, że wszyscy oni są pasjonatami. Najpierw było prawo, potem politologia, a teraz japonistyka, czyli widać że Twój sposób rozumienia studiowania jest czysto poznawczy. Ty nie chcesz ze swoich studiów mieć jakichś profitów, a przynajmniej nie z takim nastawieniem poszedłeś na te studia, aby mieć po ich ukończeniu, jakąś intratną posadę. Czy mam rację?

Częściowo tak. Odniosę się może najpierw do pierwszej części pytania. To że na politologii, na pierwszym roku studiuje tyle osób, nie znaczy oczywiście że wszyscy oni są pasjonatami. W większości są to ludzie, którzy poszli na ten kierunek, ponieważ ogólna opinia o tych studiach jest taka, że są one łatwe, lekkie i przyjemne. Stąd taka liczba osób. Natomiast ludzi naprawdę zainteresowanych tematyką, jest zdecydowana mniejszość. Myślę, że będzie to jakaś 1/3 osób z roku, którzy interesują się żywo polską lub zagraniczną polityką, natomiast reszta zwyczajnie zapragnęła zdobyć wyższe wykształcenie i akurat poszli na taki kierunek, a nie inny.

A co do drugiej części pytania, to kto wie czy umiejętności które zdobędę na studiach przydadzą się w przyszłości w pracy...

To jest raczej mało popularny kierunek, prawda? Mało jest ludzi znających język japoński. Ile masz osób na roku?

Obecnie 23 osoby.

Przecież to jest malutka grupa, niemalże jak klasa w liceum.

W zasadzie można zauważyć tendencje, że niszowe umiejętności są coraz bardziej w cenie, w przeciwieństwie do obsługi kasy fiskalnej, niestety.

Masz prawie 30 lat, studiujesz, pracujesz. Taki model życia, kiedy młodzi ludzie odsuwają na bok zakładanie rodziny i tzw. ustatkowanie się nie dziwi już nikogo. Co Ty o tym sądzisz?

Przede wszystkim nie do końca rozumiem na czym miałoby to ustatkowanie się polegać. Może rzeczywiście w sytuacji kogoś, kto cała młode lata spędził na imprezach, określenie "ustatkować się" będzie jakoś uzasadnione (śmiech). Natomiast ja właściwe od dłuższego czasu, prowadzę dość stabilny tryb życia i myślę, że użycie tego określenia nie jest adekwatne do mojej sytuacji. Jeżeli chodzi o założenie rodziny to obiektywne przyczyny finansowe na to nie pozwalają. A poza tym jest jeszcze ta chęć dalszego rozwoju, cieszenia się życiem bez dodatkowych zobowiązań w postaci posiadania dziecka. A ponieważ moja narzeczona ma takie same zapatrywania na te sprawy, więc nie ma problemu.

Podsumowując naszą rozmowę w jednym zdaniu, na dzień dzisiejszy sprzedawca telefonów komórkowych, na jutro najprawdopodobniej doktor nauk... Właściwie jakie to będą nauki?

Nauk politycznych, specjalizacja stosunki międzynarodowe Dalekiego Wschodu.

Życzę Ci w takim razie powodzenia w realizacji planów i serdecznie dziękuję za rozmowę.

Dziękuję i nie ma za co (śmiech).

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja