Rozmowa z Alanem Pakoszem i Tomaszem Biskupem
Iga Osiak
- Puk, puk... - Kto tam? - KABARET PUK!
Kabaret "PUK" tworzą: Alan Pakosz, Tomasz Biskup, Agata Słowicka oraz Karol Zapała. Są to osoby, którym scena kabaretowa oraz teatralna od dawna nie jest obca. Ich przygoda z kabaretem zaczęła się w połowie roku 2007, a efektem ich wytężonej pracy jest program pt. " Puka Buka", którego premiera odbyła się 11.01.2008 na Scenie "Moliere" w Krakowie.
Iga Osiak: W dzieciństwie udawaliście, że występujecie na scenie?
Tomek: Od dwóch lat chcę zostać kabareciarzem i w sumie już nim jestem. Wcześniej chciałem być pisarzem, malarzem albo Indianinem.
Alan: Ja, kiedy zdawałem do liceum, dostałem taką karteczkę do wypełnienia. Bodajże dziesiąty punkt dotyczył zawodu. Kim chcę zostać? Napisałem: aktor/ekonomista i wszyscy się ze mnie śmiali.
Co byście robili, gdybyście nie występowali na scenie?
T: Byłbym Indianinem.
A: Ja bym musiał chyba pracować. Fajnie jest pracować. Czasem.
Kto pomagał, a kto przeszkadzał w założeniu kabaretu?
A: Przeszkadzał Tomasz.
T: Alan jest typem organizatora, ja jestem typem błazna i w takich sytuacjach jak np. wywiad, on stara się odpowiadać poważnie, marketingowo, zareklamować nas. Ja z reguły się wygłupiam. Dlatego można powiedzieć, że przeszkadzam.
Alan Pakosz, Tomasz Biskup, Karol Zapała oraz Agata Słowicka.
Macie tremę przed wyjściem?
A: Czasem. Trema jest dobra, tylko zależy jak się ona przejawia. Czy tak, że pęta nogi i nie można nic zrobić, czy motywuje. Mimo wszystko trema jest. Jeśli mamy czwarty występ z rzędu, to myślę, że nikt na scenę stremowany nie wychodzi.
Wkrada się rutyna?
A: Jeszcze nie, ale myślę, że będzie.
A kiedy się pojawi?
A: Trzeba będzie ją czymś zabić. Mamy w planach w przyszłym roku robić takie występy, żeby każdy był w pewien sposób inny. Myślę, że rutyna się nie wkradnie.
Na ile punktów w skali od 1-10 ocenilibyście Wasz program?
A: Mocna siódemka. Brakuje w nim kilku elementów, ale kilka skeczy jest na naprawdę dobrym poziomie. Nie idziemy na łatwiznę. Nie strzelamy pewniakami typu: mężczyzna przebrany za kobietę, dresa, księdza. Nie śmiejemy się też z polityki, bo to również jest banał.
T: Będę bardziej skromny. Powiem, że między pięć, a sześć.
Który skecz jest Waszym ulubionym?
T: Ostatni skecz, interaktywny. Jednak najlepiej mi wychodzi "Matka i syn", dlatego że mam to najbardziej ograne. Ale najlepsza zabawa jest właśnie w skeczu interaktywnym.
A: Uważam, że najlepszy skecz, jaki mamy to "GPS". Chociaż w nim nie gram.
Jaki był Wasz najgorszy występ?
A: To był krótki występ na imprezie, gdzie kabaret średnio pasował. Ludzie byli nie skoncentrowani. Tylko dwa pierwsze rzędy słuchały, pozostali byli rozproszeni. To nie był dobry występ.
"Czarujący" kabaret z Krakowa
Co zrobilibyście, gdyby publiczność nie była rozśmieszona Waszym występem?
T: Są zasady kabaretu. Jeśli ludzie się nie śmieją, trzeba z podniesionym czołem grać dalej. Ewentualnie skrócić.
A: Miałem taki występ, gdzie nie trafiłem zupełnie w publiczność. Przez dwadzieścia minut towarzyszyła mi zupełna cisza. Dociągnąłem ten występ do końca. Trochę skróciłem.
T: Widziałem ten występ. Skomentowałem, że bardzo dobrze przygotowany aktorsko.
O czym myślicie w czasie występu?
A: Przyłapuję się na tym, że stoję na scenie i jestem rozproszony, np. myślę o tym, co będzie za chwilę w skeczu. Generalnie musimy pamiętać o wielu rzeczach podczas występu i na tym musimy się koncentrować.
T: Wolicie nie wiedzieć!
Wzorujecie się na jakimś kabarecie?
A: Nie, chcemy stworzyć swój styl. Bierzemy przykład z dobrych kabaretów, np. Marka Grabiego, finalisty "Paki". Niektóre kabarety mają fajny humor rekwizytowy, inne słowny, a jeszcze inne sytuacyjny. Trzeba umieć to odnaleźć.
T: Chcemy, żeby wzorowali się na nas. Ostatnio zacząłem odkrywać kabarety amerykańskie. Okazuje się, że tam jest nie tylko stand up komedii, ale też humor skeczowy. To, co robią Amerykanie bardzo mi się podoba. Możliwe, że będę się na nich wzorował. Jako przykład podam " Second City". To jest klub komediowy w Chicago. Grają tam skecze i komedię improwizowaną.
Przyjaźnicie się poza sceną?
A: Nie.
T: Spotykamy się tak często, że aż faktycznie za często. Gdybyśmy spędzali cztery godziny na myśleniu nad skeczami, a później szli na piwo, to byłoby dziwne.
A: Czasem dobry jest odpoczynek. Ale poza sceną też się lubimy. Myślę, że nie jest możliwe tworzenie kabaretu, gdy nie czujesz, że jesteś grupą.
PUK w pełnym składzie.
Wyobrażacie sobie życie bez śmiechu?
T: Tak.
A: Byłoby strasznie drętwo. Ja bardzo lubię się śmiać i lubię, kiedy inni się śmieją.
Na co liczycie w Wałbrzychu?
T: to są warsztaty kabaretowe. Jest to forma premiery w trzy dni. Liczymy na to, że się dużo nauczymy od profesjonalistów, i że będziemy się dobrze bawić. W ciągu trzech dni mamy przygotować nowy, krótki program. Będzie dużo zabawy, ale też ciężkiej pracy.
Kabaret "PUK" tworzą: Alan Pakosz, Tomasz Biskup, Agata Słowicka oraz Karol Zapała. Są to osoby, którym scena kabaretowa oraz teatralna od dawna nie jest obca. Ich przygoda z kabaretem zaczęła się w połowie roku 2007, a efektem ich wytężonej pracy jest program pt. " Puka Buka", którego premiera odbyła się 11.01.2008 na Scenie "Moliere" w Krakowie.
Iga Osiak: W dzieciństwie udawaliście, że występujecie na scenie?
Tomek: Od dwóch lat chcę zostać kabareciarzem i w sumie już nim jestem. Wcześniej chciałem być pisarzem, malarzem albo Indianinem.
Alan: Ja, kiedy zdawałem do liceum, dostałem taką karteczkę do wypełnienia. Bodajże dziesiąty punkt dotyczył zawodu. Kim chcę zostać? Napisałem: aktor/ekonomista i wszyscy się ze mnie śmiali.
Co byście robili, gdybyście nie występowali na scenie?
T: Byłbym Indianinem.
A: Ja bym musiał chyba pracować. Fajnie jest pracować. Czasem.
Kto pomagał, a kto przeszkadzał w założeniu kabaretu?
A: Przeszkadzał Tomasz.
T: Alan jest typem organizatora, ja jestem typem błazna i w takich sytuacjach jak np. wywiad, on stara się odpowiadać poważnie, marketingowo, zareklamować nas. Ja z reguły się wygłupiam. Dlatego można powiedzieć, że przeszkadzam.
![]() |
Alan Pakosz, Tomasz Biskup, Karol Zapała oraz Agata Słowicka. |
Macie tremę przed wyjściem?
A: Czasem. Trema jest dobra, tylko zależy jak się ona przejawia. Czy tak, że pęta nogi i nie można nic zrobić, czy motywuje. Mimo wszystko trema jest. Jeśli mamy czwarty występ z rzędu, to myślę, że nikt na scenę stremowany nie wychodzi.
Wkrada się rutyna?
A: Jeszcze nie, ale myślę, że będzie.
A kiedy się pojawi?
A: Trzeba będzie ją czymś zabić. Mamy w planach w przyszłym roku robić takie występy, żeby każdy był w pewien sposób inny. Myślę, że rutyna się nie wkradnie.
Na ile punktów w skali od 1-10 ocenilibyście Wasz program?
A: Mocna siódemka. Brakuje w nim kilku elementów, ale kilka skeczy jest na naprawdę dobrym poziomie. Nie idziemy na łatwiznę. Nie strzelamy pewniakami typu: mężczyzna przebrany za kobietę, dresa, księdza. Nie śmiejemy się też z polityki, bo to również jest banał.
T: Będę bardziej skromny. Powiem, że między pięć, a sześć.
Który skecz jest Waszym ulubionym?
T: Ostatni skecz, interaktywny. Jednak najlepiej mi wychodzi "Matka i syn", dlatego że mam to najbardziej ograne. Ale najlepsza zabawa jest właśnie w skeczu interaktywnym.
A: Uważam, że najlepszy skecz, jaki mamy to "GPS". Chociaż w nim nie gram.
Jaki był Wasz najgorszy występ?
A: To był krótki występ na imprezie, gdzie kabaret średnio pasował. Ludzie byli nie skoncentrowani. Tylko dwa pierwsze rzędy słuchały, pozostali byli rozproszeni. To nie był dobry występ.
![]() |
"Czarujący" kabaret z Krakowa |
Co zrobilibyście, gdyby publiczność nie była rozśmieszona Waszym występem?
T: Są zasady kabaretu. Jeśli ludzie się nie śmieją, trzeba z podniesionym czołem grać dalej. Ewentualnie skrócić.
A: Miałem taki występ, gdzie nie trafiłem zupełnie w publiczność. Przez dwadzieścia minut towarzyszyła mi zupełna cisza. Dociągnąłem ten występ do końca. Trochę skróciłem.
T: Widziałem ten występ. Skomentowałem, że bardzo dobrze przygotowany aktorsko.
O czym myślicie w czasie występu?
A: Przyłapuję się na tym, że stoję na scenie i jestem rozproszony, np. myślę o tym, co będzie za chwilę w skeczu. Generalnie musimy pamiętać o wielu rzeczach podczas występu i na tym musimy się koncentrować.
T: Wolicie nie wiedzieć!
Wzorujecie się na jakimś kabarecie?
A: Nie, chcemy stworzyć swój styl. Bierzemy przykład z dobrych kabaretów, np. Marka Grabiego, finalisty "Paki". Niektóre kabarety mają fajny humor rekwizytowy, inne słowny, a jeszcze inne sytuacyjny. Trzeba umieć to odnaleźć.
T: Chcemy, żeby wzorowali się na nas. Ostatnio zacząłem odkrywać kabarety amerykańskie. Okazuje się, że tam jest nie tylko stand up komedii, ale też humor skeczowy. To, co robią Amerykanie bardzo mi się podoba. Możliwe, że będę się na nich wzorował. Jako przykład podam " Second City". To jest klub komediowy w Chicago. Grają tam skecze i komedię improwizowaną.
Przyjaźnicie się poza sceną?
A: Nie.
T: Spotykamy się tak często, że aż faktycznie za często. Gdybyśmy spędzali cztery godziny na myśleniu nad skeczami, a później szli na piwo, to byłoby dziwne.
A: Czasem dobry jest odpoczynek. Ale poza sceną też się lubimy. Myślę, że nie jest możliwe tworzenie kabaretu, gdy nie czujesz, że jesteś grupą.
![]() |
PUK w pełnym składzie. |
Wyobrażacie sobie życie bez śmiechu?
T: Tak.
A: Byłoby strasznie drętwo. Ja bardzo lubię się śmiać i lubię, kiedy inni się śmieją.
Na co liczycie w Wałbrzychu?
T: to są warsztaty kabaretowe. Jest to forma premiery w trzy dni. Liczymy na to, że się dużo nauczymy od profesjonalistów, i że będziemy się dobrze bawić. W ciągu trzech dni mamy przygotować nowy, krótki program. Będzie dużo zabawy, ale też ciężkiej pracy.