Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

Rozmowa z Julią Kulikovą

Paulina Stryczek

Myśleli, że wrócę

Julia Kulikova ma 19 lat i jest Rosjanką. Do Polski przyjechała na wymianę, która możliwa była dzięki współpracy krakowskiej uczelni z Moskiewskim Pedagogicznym Państwowym Uniwersytetem. Będąc w Polsce rozpoczęła kolejny kierunek studiów. Opowiedziała mi o swoim pobycie tutaj, tęsknocie, miłości i o wszystkim tym, co dziś wypełnia jej życie setki kilometrów od domu.
Julia Kulikova ma 19 lat i jest Rosjanką. Do Polski przyjechała na wymianę, która możliwa była dzięki współpracy krakowskiej uczelni z Moskiewskim Pedagogicznym Państwowym Uniwersytetem. Będąc w Polsce rozpoczęła kolejny kierunek studiów. Opowiedziała mi o swoim pobycie tutaj, tęsknocie, miłości i o wszystkim tym, co dziś wypełnia jej życie setki kilometrów od domu.

"Oczywiście, że tęsknię. Za rodzicami, za bratem. No i za tym miejscem, w którym mieszkałam przez osiemnaście lat. Będąc tam się tego nie docenia. Teraz dopiero zrozumiałam, jak bardzo to wszystko, co tam zostawiłam, jest dla mnie ważne. Nie zabrałam ze sobą tamtego życia, swoich koleżanek, kolegów, dlatego tutaj muszę tworzyć wszystko na nowo."

Paulina Stryczek: Od kiedy jesteś w Polsce?

Julia Kulikova: Pierwszy raz przyjechałam do Polski w ubiegłym roku. To było dokładnie drugiego października. Zostałam tu wtedy na cztery miesiące. Później przybyłam do Krakowa na dwa tygodnie w maju na czas juwenaliów. A teraz jestem tutaj już od września.

Co Cię tu sprowadziło?

Oj, to długa historia... W Moskwie zupełnie przypadkowo trafiłam na studia polonistyczne. Mówię przypadkowo, bo początkowo chciałam studiować w Moskiewskim Pedagogicznym Państwowym Uniwersytecie język rosyjski jako język obcy. Spóźniłam się jednak na zebranie organizacyjne, na którym omawiana była specyfika wszystkich specjalności, które proponował Uniwersytet w Moskwie. Chcąc dowiedzieć się wszystkiego tego, co ominęło mnie na tym spotkaniu, udałam się do pani dziekan. I to ona namówiła mnie na polonistykę. A obowiązkiem studenta filologii polskiej była wymiana. I tak trafiłam do Akademii Pedagogicznej do Krakowa na początku drugiego roku studiów. Teraz chciałabym zostać w Polsce i dalej tutaj studiować.

Czym różni się studiowanie w Polsce i w Rosji?

Dla mnie podstawową różnicą było to, że tutaj w Polsce miałam możliwość uczestniczyć na zajęciach wszystkich specjalności ze studentami nie tylko drugiego roku. Wiem, że to specyfika wymiany, ale to zupełnie inaczej niż w Rosji. Bywałam więc na zajęciach u nauczycieli, edytorów czy logopedów. Polskie uczelnie kładą też, moim zdaniem, większy nacisk na praktykę. U nas jest bardzo dużo teorii, która nie jest tak pożyteczna jak zajęcia praktyczne. Na waszej filologii polskiej psychologia czy pedagogika trwają tylko rok, u nas uczymy się ich aż przez pięć lat, podczas gdy wy macie w zamian więcej praktyk. Mamy też w odróżnieniu od was zarys takich przedmiotów jak medycyna czy politologia. Odmienne jest również to, że w Rosji, jak nie chodzisz na zajęcia, to zaraz interesuje się tobą sam dziekan. Wie, co robiłaś wieczorem, kim jest twój chłopak itd. U was jest trochę inaczej, jesteś dorosły, więc sam o sobie decydujesz. Poza tym w Rosji mamy dużo niższe stypendia niż wy, ale to też kwestia poszczególnych uczelni. Wydaje mi się również, że polscy studenci mają lepsze stosunki z wykładowcami. No i przede wszystkim my zaczynamy studia już jak mamy 17 lat. A to, moim zdaniem, za wcześnie. Nie wiadomo jeszcze wtedy, czego tak naprawdę chcesz od życia i co kiedyś chciałbyś robić. Więc młodzi ludzie podejmują wtedy decyzje, których później żałują. Ja sama musiałam spróbować wielu rzeczy, żeby znaleźć to, co chciałam. Teraz u was studiuję filologię rosyjską pod kątem przekładoznawstwa. Wszyscy myślą, że jest mi łatwo, bo jestem Rosjanką. A to nieprawda, bo przecież języki nie przekładają się dokładnie. A poza tym najtrudniejsza jest nauka języków słowiańskich, bo są do siebie bardzo podobne.

Jak przyjęli Cię polscy studenci?

Polacy przyjęli nas - Rosjan bardzo ciepło. W dniu, w którym przyjechaliśmy zrobili nam niesamowite przyjęcie. Rozmawiali z nami, pytali, interesowali się. Czuliśmy, że to jest naprawdę szczere. Zawsze też zapraszali nas na wszelkie imprezy. Pozwalali nam korzystać ze swojego internetu, kiedy jeszcze nie mieliśmy swojego. Zaopiekowali się nami i sprawiali, że czuliśmy się zupełnie jak u siebie.

Świetnie mówisz po polsku.

Bo mam świetnego nauczyciela. To mój chłopak, który jest Polakiem. To właśnie on w pewnym momencie otoczył mnie szczególną opieką. Wtedy jeszcze nikt nawet nie myślał, że będziemy razem. A to wszystko, co jest teraz między nami rodziło się bardzo powoli. Pamiętam całe noce, które upłynęły na rozmowach. Wtedy jeszcze po angielsku. Ale już wtedy mówiliśmy o Bogu, o gwiazdach. Bawiły nas podobne rzeczy. Był taki sam jak ja. Czuliśmy zrozumienie. Chodziliśmy na huśtawki i oglądaliśmy bajki przy śniadaniu. Zawsze mi mówił, że mam ładne buty-"nice shoes". Pamiętam, jak pewnej nocy napisałam mu, że są dziś piękne gwiazdy, a on odpisał, że to gwiazdy pokazują nam, jacy mali jesteśmy. Wtedy już wiedziałam wszystko.

Nie boicie się przeszkód?

Najgorsze już chyba mamy za sobą. Nie obyło się jednak bez trudnych pytań do siebie, ale zaryzykowałam wszystko dla jednej osoby. Dziś mogę powiedzieć, że się udało, ale nie była to prosta droga. Pamiętam jedno zdarzenie, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że to wszystko nie będzie takie łatwe. Chcieliśmy bowiem wyjechać razem na wakacje do Niemiec, do pracy. Starałam się o wizę. Straciłam na to wszystkie swoje oszczędności. Jednego dnia miałam odebrać wizę, a drugiego już mieliśmy samolot. No i Sławek poleciał sam. Nie udało się. Wszystko tutaj polega na tych wizach.

Pokazałaś mu już Moskwę?

Tak, byliśmy w Moskwie przez całe ferie. Zobaczył gdzie i jak mieszkam. Odwiedziliśmy też moją babcię, która mieszka aż tysiąc kilometrów od Rosji w stronę Uralu. Tam Sławek zobaczył prawdziwy śnieg, który sięgał nam niemalże do głowy. W Rosji zresztą mówi się, że prawdziwa zima jest wtedy, gdy nie widać domu. Bardzo chciałam, żeby zobaczył moich dziadków. Babcia ma już siedemdziesiąt sześć lat i nie wiem, czy będzie mogła kiedyś przyjechać do Polski. Poza tym to przecież bardzo daleko.

Jak przyjęła Sławka Twoja rodzina, znajomi?

Przyjęli go bardzo dobrze. Zaraz jak przyjechaliśmy to zabrali go do sklepu i kupili mu zimowe buty. Później był wspólny obiad, rozmowy. Na początku niewiele rozumiał, ale ja starałam się wszystko tłumaczyć. Moi najbliżsi zorganizowali też Sławkowi urodziny. Po wyjeździe z Moskwy mówił mi, że jest bardzo zaskoczony, że został przyjęty tak swojo, z uściskiem i radością. Nie sądził chyba, że trzy tysiące kilometrów od domu ktoś może go tak serdecznie powitać.

Spotkały was jakieś nieprzyjemności? Dał Ci ktoś odczuć, że dla rosyjskiej dziewczyny najlepszy byłby rosyjski chłopak?

Oczywiście, że były takie sytuacje. Wiążą się one głównie z naszą podróżą do Moskwy. Na granicy bardzo szczegółowo sprawdzono nam bagaże, choć jadąc sama nigdy tego nie doświadczyłam. A teraz podejrzane było nawet pudełko z ciasteczkami od mamy Sławka. Podczas kontroli jeden z celników popatrzył na mnie i zapytał, czy w Rosji brakuje chłopaków. Od początku zresztą w pociągu panowało poruszenie, że wśród pasażerów jest Polak. Nieprzyjemne zdarzenie spotkało nas również w drodze do mojej babci. Kontrolująca nas policja chciała dać nam mandat za to, że nie zarejestrowaliśmy się po przybyciu do Moskwy. A przecież wszystkie stosowne jednostki zostały poinformowane o naszym przyjeździe. Wtedy Sławek poprosił o kontakt z polską ambasadą. I dali nam spokój.

Rozmawiacie czasem o naszej wspólnej historii? Czy żyjecie ponad tym wszystkim, co działo się między Polską i Rosją?

To jest polityka, która według mnie jest złem. Nie chodzi w niej o ludzi, tylko o to, czego chce władza. Nie można trzymać urazy, bo to przecież nie nasza wina. My nie mieliśmy wpływu na to, co działo się między Polską i Rosją. Czasami rozmawiamy o przeszłości naszych państw. Jest to o tyle ciekawe, że na jedną historię możemy popatrzeć z dwóch różnych perspektyw. Ostatnio, przy okazji filmu rozmawialiśmy o Katyniu. Ja nie wiedziałam nic o tym wszystkim, co tam się wtedy wydarzyło. O tym krwawym momencie historii dowiedziałam się dopiero od was. U nas w szkole mówi się o tym wszystkim inaczej, u was inaczej i pewnie z tego wynika ta niewiedza.

Urazili Cię czymś nasi mieszkańcy?

Teraz chyba jeszcze trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, bo jak na razie jest mi tu dobrze i nie dano mi odczuć, że jestem z innego kraju. Raz tylko w pociągu powiedziano mi, że zniżki przysługują tylko polskim studentom. Przecież ja też jestem studentką, mam legitymację, indeks. Byłam bezradna wobec takiej niesprawiedliwości.

To może zaskoczyli Cię czymś Polacy?

Są bardzo mili dla mnie. Uśmiechają się i mówią, że świetnie znam wasz język. Zaskakują mnie ciągle, na przykład po juwenaliach dostałam od polskich studentów pieczątkę na przedramieniu, że jestem Polką i że jestem przyjęta do ich grona. To było szalenie miłe.

A jak zareagowała rodzina na Twój wyjazd? Nie protestowali?

Z Rosji nie jest łatwo wyjechać, bo to zamknięty kraj. A ja miałam możliwość wyjechać i nauczyć się języka, który studiowałam w Rosji. Rodzina była zadowolona, że mam taką szansę. Trzymali za mnie kciuki i cały czas byli ze mną. Będąc tutaj często rozmawiałam z nimi przez internet. Wtedy jeszcze myśleli, że wrócę.

Tęsknisz za tym wszystkim, co tam zostawiłaś?

Oczywiście, że tęsknię. Za rodzicami, za bratem, za swoimi pieskami. No i za tym miejscem, w którym mieszkałam przez osiemnaście lat. Będąc tam się tego nie docenia. Teraz dopiero zrozumiałam, jak bardzo to wszystko, co tam zostawiłam, jest dla mnie ważne. Nie zabrałam ze sobą tamtego życia, swoich koleżanek, kolegów, dlatego tutaj muszę tworzyć wszystko na nowo. Każdy z was ma tutaj już wszystko poukładane, swoją przeszłość, znajomych ze szkoły. Ja tego nie mam.

Przyniosłaś ze sobą trochę zdjęć. Które jest dla Ciebie najcenniejsze?

Najważniejsze dla mnie są dwa zdjęcia. Jedno ze Sławkiem, a drugie z bratem. Będąc w Rosji to ze zdjęciem Sławka jadłam śniadanie. A brat to mój drugi mężczyzna w życiu. Uczył mnie świata. I to właśnie to zdjęcie jest dla mnie największym skarbem w momencie, gdy jestem tutaj, w Polsce.

Słyszałam, że czasem bywasz przewodnikiem dla swoich rodaków po Krakowie. To prawda?

Tak, zajmuję się delegacjami, które przyjeżdżają z Rosji na różne konferencje do Akademii Pedagogicznej. Idziemy wtedy tam, gdzie chcą goście. Najczęściej jest to krakowski rynek, Wawel, kościoły. Moja rola w przyjmowaniu tego typu delegacji w dużej mierze koncentruje się na sprawach organizacyjnych - oprowadzić, przetłumaczyć, umówić spotkanie. Najśmieszniejsze jest to, że to nierzadko moi rektorzy, dziekani. A ja jako ich studentka, przyjmuję ich teraz w Polsce. Są zadowoleni, że tak dobrze sobie tutaj radzę, ale jeszcze nie wiedzą, że od nich ucieknę.

Urzekło Cię coś w Krakowie?

Najbardziej ukochałam Wisłę i Wawel. Teraz na skutek nienajlepszej pogody i braku czasu rzadko tam bywam, ale na pewno niedługo to wszystko nadrobię. Bo zawsze ilekroć przejeżdżam obok tych miejsc zachwycam się ich pięknem.

Co jeszcze w Polsce chciałabyś zobaczyć?

Marzę, by pojechać nad polskie morze. W zimie byłam już w Tatrach, szczególnie zachwyciły mnie górskie wspinaczki. Odwiedziłam też Szczawnicę. Chciałabym kiedyś również zobaczyć wszystkie wasze stare zabytki.

A Warszawa?

Warszawa jest nowa i sądzę, że nic mnie tam nie zaskoczy. Ani wysokie budynki, ani okazałe place, ani też szerokie ulice. To wszystko zdążyło mi się znudzić w Moskwie.

Jakie są Twoje plany na przyszłość? Czy będą one związane z Krakowem czy z Moskwą?

Szczęśliwie się złożyło, że moja przyszłość będzie związana i z Krakowem i z Moskwą. Dostałam bowiem propozycję pracy jako menager rynku wschodniego. I już w czerwcu jadę do Moskwy jako tłumacz na targi elektryczne. I oczywiście, co najważniejsze, przy okazji będę również w domu. To niesamowite rozwiązanie.

A jak Twój pobyt u nas wygląda od strony czysto urzędowej?

Wcześniej miałam wizę, a teraz czekam na kartę czasowego pobytu w Polsce. Mam bardzo dużo wszelkich załatwień, które wiążą się z możliwością przebywania tutaj. Trzeba mieć sporo pieniędzy, by tu być i starać się o kartę stałego pobytu. Dlatego też dorabiam jako hostessa i korepetytor języka rosyjskiego.

Miewałaś chwile, w których żałowałaś, że tutaj jesteś?

Nigdy. Mam w Polsce kochanego człowieka, który mi pomaga we wszystkim. Nie jestem sama. Poznaję wciąż nowych ludzi. Czasem jest ciężko, ale wiem, że to jest kwestia czasu. Już dziś nie boję się patrzeć w przyszłość.

Co dziś w Twoim życiu, jest dla Ciebie najważniejsze?

Nigdy nie miałam takiej rodziny, która by się zbierała na święta. Moi rodzice bardzo dużo pracowali, więc postanowiłam, że w moim domu będzie inaczej. Jestem gotowa bardzo wiele poświęcić rodzinie. Oprócz tego chcę być dobrym człowiekiem, bo to chyba najważniejsze i niezależne od tego, gdzie się jest i co się robi. Jestem tutaj, bo się zakochałam. Mam swojego aniołka i dziś to on wypełnia moje życie.

Dziękuję Ci za rozmowę.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja