Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

Natalia Jaborska

Pozornie wstydliwe tematy

"Nie musisz golić bobra - przecież liczy się wnętrze". Takim hasłem zachęcano dziewczyny krakowskiej uczelni do wzięcia udziału w wyborach najmilszej studentki. Najpierw plakaty z obrazkiem pociesznego bobra pojawiły się na korytarzach, a potem szybko zniknęły. Dlaczego? Bo wywołały zbyt wiele kontrowersji. Tematem zaczęły interesować się gazety, dziewczyny podobno groziły protestami, a w Internecie aż roiło się od forów dyskusyjnych i sondaży na temat: "co myślisz o goleniu bobra?". Dziwne tylko, że w dzisiejszych czasach niektórych jeszcze coś takiego rusza.

Nie jestem aż tak otwarta na świat, aby popierać każdą tego typu reklamę. Muszę jednak przyznać, że choć to zarazem trochę żałosne, a trochę śmieszne, to spełnia swój cel: przyciąga innych. A o to chyba tutaj chodzi. Na "Testosteron" czy "Lejdis", pomimo tylu pojawiających się tam "przekleństw", wybrały się rzesze ludzi, dlatego, że tego typu żarty są atrakcyjne, na czasie.

Kiedyś dobrze nam znany pan o nazwisku Freud stwierdził, że motorem naszych działań są popędy seksualne ukryte w naszej podświadomości. Wnioski filozofa budzą trochę zastrzeżeń, lecz trzeba przyznać, że coś w tym jest. Otóż: czym byłoby nasze życie bez erotyki? Jest ona obecna od zawsze i pewnie zostanie z nami po wieczne czasy. Dlatego, wracając do "afery bobrowej" i innych tego typu spraw, język reklamy musi być budowany w podobny sposób. Przypomnijmy sobie niski, męski głos, brzmiący ostatnio w radiu, który zachęca do kupna perfum Axe Vice. Czyż nie jest uroczy? Dla mnie jest. I nie tylko dlatego, że "dziewczynki stają się niegrzeczne", gdy mężczyźni użyją tego "zapachu z zakazanych owoców". Chodzi ewidentnie o to, że dociera do naszej świadomości, łechce nasze myśli i pobudza wyobraźnię.

Mogłabym tutaj przywoływać wiele tego typu reklam, m. in. firmy odzieżowej Cropp czy House. Plakaty zatytułowane "Virginity" (ang.: dziewictwo) podobno zostały ocenzurowane. Nie wiem tylko dlaczego, skoro będąc ostatnio w jednym z klubów widziałam, że się podobają. Dziewczyny dopisywały w toalecie pod spodem: "Mam ochotę na twą cnotę", "Robi mi się gorąco, brr..." itp. W takim razie ta reklama również spełnia swój cel: wywołuje zainteresowanie!

Jestem za tym, aby spróbować się czasem wsłuchać w rozmowy ludzi na ulicach, w kawiarniach czy nawet, niech wam będzie, bibliotekach. Mówimy do siebie slangiem, który i tak dla większości jest zrozumiały. Zrezygnowaliśmy z pięknej mowy na rzecz "wulgaryzmów", neologizmów, które często mają oczywiście podtekst seksualny. Ludzie "w tym temacie" się dobrze orientują, bratają ze sobą. I to jeszcze jak.

Nawet nasza słynna noblistka, Wisława Szymborska w swoim wierszu "Głos w sprawie pornografii" miesza intelekt z erotyką. Używa lubieżnego języka, mówiąc o myśleniu. Dzięki temu tekst jest pełen aluzji, domysłów, czyli tego, co lubimy najbardziej. Słowa takie jak "rozpusta", "obmacywanie", "łączenie się w trójkąty", "zapłodnienie" "Kamasutra", długo by tak jeszcze wymieniać, ewidentnie kojarzą nam się z jednym. Poetka idealnie zrobiła nadając swojemu dziełu taką formę. Tego typu językiem zawsze dotrze się do ludzi. Kojarzy mi się on trochę z jeszcze inną aferą na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Hasłem Festiwalu Reklamy Kreatywnej było: "U nas reklama puszcza się na ostro". Jak zwykle wywołała protest, tym razem władz uczelni. Tylko, że przecież ważny jest tutaj koncept. A ten pomysł, z dołączonym pikantnym obrazkiem kobiecych nóg i ściągniętych do połowy stringów, niewątpliwie robi wokół siebie dużo szumu. Po co mamy się zamykać, jak wszędzie zachęcają do otwarcia się na świat. Nawet uczeni potem odwracają kota ogonem i ganią za złe nawyki, kontrowersyjne zachowanie.

Wracając do naszego słynnego bobra, nie rozumiem tego powszechnego oburzenia, które wywołała rekrutacja na najmilszą studentkę wyższej uczelni. Przecież i tak chłopaki idą oglądać tam fajne laski, a nie wybierać tę najsympatyczniejszą. Same uczestniczki, prężąc się na scenie, pewnie chcą udobruchać jury swoimi wdziękami. Więc, o co właściwie tyle szumu? Pamiętajmy, że im coś bardziej zakazane, tym większa siła przyciągająca. Szkoda zdrowia na urządzanie protestów, bo odkąd jest darmowa pornografia w Internecie i tak coraz mniejsze wrażenie robią na nas te pozornie wstydliwe tematy. A pomyśleć, że afera zaczęła się od niewinnego bobra. Wychodzi na to, że hiszpański reżyser, Luis Bunuel, miał rację mówiąc, że "tak czy inaczej wszystko jest symbolem erotycznym". Na koniec dodam, że Freud to był jednak kumaty gość.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja