Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie - Wydanie 2007/2008

Reportaż
Wywiad
Felieton
Prasa
Radio
Telewizja

Pozostałe teksty w rozdziale

Karina Swachta

Syndrom van Gogha

Jestem przepełniona radością jak "przedwojenna wanna" wodą i mam taką wielką, ogromną ochotę, wręcz strzelającą ochotę, żeby się tym z kimś podzielić! Jestem w ciąży, zdałam egzamin, byłam na udanej randce, no cokolwiek. Spotykam koleżankę i kiedy dopiero co, zaczynam opowiadać jej kulturalnie o swoich przeżyciach, ucina mi w środku zdania z hasłem: "no, bo ja też mam to samo i mówię Ci..." Zaczyna płynąć potok słów, niepowstrzymany niestety. O zgrozo! Stoisz, patrzysz i masz wrażenie, że zadowoliłaby ją marionetka, kiwająca od czasu do czasu głową. Ty nie masz mieć swojego zdania. Nie masz za żadne skarby mieć lepszych/gorszych przeżyć niż ona. Po co w ogóle się odzywasz? Ano, właśnie po to, żeby miała pretekst mówić o sobie.

Mam wrażenie, że to już jest zagłada. Ludzie się nie słuchają. Kiedyś wydawało mi się śmieszne, że ludzie zaliczają "słuchanie" do swoich zalet. Bo co to za problem? Mamy uszy to słuchamy. Otóż, okazuje się, że niektórzy ich nie używają chociaż wcale nie są głusi. Słuchają bezrozumnie. Wciągają całą tą medialna papkę, całego pudelka łącznie z obrożą, całą Panoramę, która daje im rzekome poczucie, że są w centrum wszechświata i informacji. Może należy im współczuć. Może nie mają się komu wygadać?

Najbardziej rozpowszechniony model komunikacji językowej stworzony przez Romana Jacobsona jednoznacznie wskazuje, że w tym procesie równoważna jest rola odbiorcy i nadawcy. Funkcja języka, która skupia się na wspólnym odbiorcy i nadawcy kontekście, nazywa się poznawczą. Nie bez powodu. Poznasz mnie, kiedy zaczniesz mnie słuchać. Wtedy ja zaczną z Tobą rozmawiać, wymienimy się spostrzeżeniami. Ja powiem: "piękna dziś pogoda", Ty, że "strasznie kurwa wieje" i będzie cudownie. I nie będziesz musiał za kilka lat wydawać majątku na psychologa, jak to robią ludzie w Stanach. Zawsze wydawało mi się, że codziennie biegają do nich po porady, nawet z wyjątkowo błahych powodów, dlatego, że nie mają przyjaciół. Ich przyjaciele albo mają odcięte ucho jak van Goch albo mają dość bezsensownej paplaniny. Po co starać się o kontakty z ludźmi skoro stać ich na własnego, niekradzionego psychologa?

Mówi się, że mamy pisać o aktualnych wydarzeniach. Koniecznie w tekście muszą wystąpić słowa tj. Doda, Wisła Kraków, TVN (autentyczne zalecenia do pisania felietonów na jednym z portali!). Wtedy opublikują i będą czytać. Najlepiej też o polityce, ale tylko tak, aby ośmieszyć, któregoś z przedstawicieli władzy. Nie wiem czemu, ale mam nieotarte wrażenie, że tam panuje taka sama zaraza. Media nie są po to, aby budować wiedzę. Liczy się to na zasadzie: "włącz i oglądaj". A na górze? Kłótnie, nietolerancja, zacietrzewienie. Bardziej zależy im na tym, aby przepchnąć swoje racje, niż wysłuchać strony zza poprzeczki. Widzieliśmy, jakie wzruszenie panowało w mediach, kiedy P&P (premier i prezydent) ustalili coś w sprawie traktatu. To chyba powinno być normalne i tak zwyczajne, że tego nawet nie zauważymy.

Więc jeśli widzę ten cały problem z brakiem słuchania, zastanawiam się, co jest bardziej aktualne. Tylko tutaj bardziej liczy się myślenie wertykalne. Trzeba wgłębić się w problem, a nie tylko przejechać po nim swoim złotym tipsem. A więc, napisałam już o Elektrodzie i o paznokciach. Opublikują i będą słuchać. Będą prawda?

Copyright © Studium Dziennikarskie 2007 - 2008
Studium Dziennikarskie |Akademia Pedagogiczna |Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja