Znane wróżki krakowskie prowadzą gabinety: są to legalne firmy. Istnieje także "podziemie" astrologiczne - spora liczba osób zarabia wróżbiarstwem, nie troszcząc się o rejestrowanie działalności gospodarczej. Marginesowe zjawisko to wróżki uliczne - najczęściej kobiety o śniadej karnacji.
Gabinet Larysy tonie w półmroku, powietrze przesycone jest dymem kadzidełka, w głębi pobrzmiewa gotycka muzyka. Kto tu przychodzi? Larysa utrzymuje, że "wszyscy". Gościła zakonnice, której zginęły pieniądze, przychodzili szefowie firm z prośbą o wskazanie dobrej nazwy dla przedsiębiorstwa, bo dotychczasowa nie przyniosła szczęścia. Był ktoś radzący się w sprawie inwestycji w nieruchomościach.
Pani Grażyna stawia kabałę z kart, jednak nie lubi, gdy nazywa się ją wróżką.-Wróżka kojarzy się z wiejską babką-kabalarką żyjącą wśród kotów, tymczasem wróżeniem zajmują się dzisiaj osoby wykształcone - mówi. Sama studiowała w Akademii Ekonomicznej. Przychodzą do niej studenci, artyści, lekarze.
Dla psychologii sama czynność wróżenie, czytania przyszłości z kart lub dłoni, jest intrygująca. Prof. Zbigniew Nęcki uważa, że jest to zjawisko z głębią, że być może nie polega tylko na interpretowaniu obrazków. Psycholog Leszek Wrona ostrzega jednak, że od wiary w zjawiska magiczne można się uzależnić.
Kraków już od średniowiecza słyną ze swoich astrologów. To od nich podobno czerpał wiedzę wielki niemiecki mag Johann Faust - najstarsza księga o jego życiu, opublikowana w 1587 roku, powiada, że udał się do Krakowa "do uniwersytetu sławnego podówczas czarnoksięstwa i tam znalazł sobie podobnych".
Astrologie wykładano w Uniwersytecie Jagiellońskim, istniał tu też zwyczaj wydawania prognostyków astrologicznych. Z uczelnią związanych było wiele osobistości biegłych w gwiezdnej wiedzy. Marcin Król z Żurawicy, astrolog, lekarz i matematyk, układał horoskop niemieckiemu cesarzowi. Jan z Głogowa był autorem przepowiedni politycznych, podobno przewidział wystąpienie Lutra. Mędrzez z Pragi, Henryk Bohemus, stawiał horoskopy synom Władysława Jagiełły. Nauka o gwiazdach rozkwitła szczególnie za Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta - w murach uniwersytetu miało wtedy powstać tajne sprzysiężenie uczonych, które postawiło sobie za cel przechowywać tajemnice z przyszłości, odczytane z ruchu planet. Z kolei Piotr Proboszczowic był nadwornym astrologiem króla Zygmunta Augusta - przepowiedział temuż władcy, że dożyje on 72. roku. Król niewątpliwie ucieszył się prognozowaną długowiecznością, niestety, zmarł mając 52 lata. Można by oskarżyć astrologa o pomyłkę, gdyby nie fakt, że śmierć króla przypadła na rok... 1572. To dowód na to, że wszelkich przepowiedni trzeba podchodzić ostrożnie.
Zygmunt III Waza przeniósł stolicę do Warszawy, ale i on miał swego astrologa rodem z Krakowa - był nim profesor astrologii i medycyny Uniwersytetu Jagiellońskiego Jan Latos. Król Zygmunt zresztą żywo interesował się gwiezdną wiedzą i alchemią, a podobno nieobce mu były biała magia i spirytyzm. Ostatnim władcą, nad którego kolebką jaśniały gwiezdne konstelacje, był Stanisław August Poniatowski - jego zaskoczonej matce pewien włoski astrolog wyjawił, że synek zasiądzie w przyszłości na tronie.
***
Wszystko to jednak czasy bardzo odległe - a przecież wiele osób w Krakowie pamięta dwie najsłynniejsze wróżki, mieszkające tu w XX wieku. Gizella Winiarska wróżyła przy ulicy Kościuszki. Była znana ze zdolności jasnowidzenia, istnieje wiele świadectw osób, którym pomogła. Natomiast przy ulicy Krakowskiej mieszkała przez dziesięciolecie wróżka - chociaż bardziej odpowiednie wydaje się określenie "jasnowidzka" - Maria Czubryńska, której uczniem jest znany astrolog krakowski Andrzej Jamróz. Była córką Antoniego Czubryńskiego, przedwojennego astralisty, autora publikacji związanych z tą tematyką. Okazało się, że Maria to osoba o niezwykłych zdolnościach - po raz pierwszy dały one o sobie znać, gdy miała siedem lat. Wiele lat później opowiadała o tej chwili przyjaciołom - mówiła, że poszła z ojcem do kościoła, spojrzała na stojąco przed nią kobietę i nagle ujrzała całe życie tej osoby, od urodzenia po śmierć. Ta niezwykła przenikliwość cechowała ją przez całe życie. - Tak naprawdę karty wcale nie były jej potrzebne - mówi pani Pelagia, przyjaciółka i sąsiadka Czubryńskiej. - Maria i bez nich widziała zawsze, z jakim problemem się do niej przyszło.
Do drzwi Marii Czubryńskiej ciągnęły tłumy. Sąsiedzi pamiętają, że ludzie koczowali na wszystkich trzech piętrach kamienicy nieraz do późnej nocy. Potrafiła opisać życie człowieka od urodzenia aż do śmierci, mówiła o chorobach, grożących niebezpieczeństwach, wskazywała miejsce pobytu zaginionej osoby lub przedmiotu. Odmawiała tylko wywoływania duchów - jako katoliczka uważała to za grzech. Sąsiadka, pani Pelagia, wspomina ją jako kobietę spokojną, mądrą, po prostu człowieka o dobrym sercu. Maria Czubryńska - jak na wróżkę przystało - słynęła ponadto ze swej słabości do kotów.
Wróżka z ulicy Krakowskiej nie żyje od kilku lat. Została pochowana na cmentarzu Rakowicki. W pogrzebie uczestniczyły tłumy.
***
Nie trzeba uciekać się do świadectw z przeszłości, by odnaleźć w Krakowie osoby, które przewidują przyszłość - i dzisiaj można w mieście spotkać wróżki, jasnowidzące, astrologów. Istnieje centrum ezoteryczne "Cud", z którym współpracują krakowskie tarocistki i chiromantki. Można tu skorzystać z salonu wróżb, jest księgarnia, która oferuje książki o tematyce ezoterycznej i kasety z muzyką relaksacyjną, jest też nastrojowa kawiarenka. Odbywają się tu wykłady o astrologii, a kto wierzy w przepowiednie, ma okazje kupić komputerowy wydruk horoskopu lub skorzystać z porady wróżki. Wróżka Anna proponuje między innymi "analizę energetyczną dłoni z uwzględnieniem wpływów numerologicznych", Basia określa "predyspozycje i możliwości człowieka", Bożena korzysta z "kart zwykłych, tarota, run, kości, fusów kawy czy herbaty" i szuka zaginionych rzeczy.
Wróżki krakowskie prowadzą własne gabinety, profesjonalne "salony wróżb". Są to legalnie działające firmy, które reklamują się w prasie, jest ich jednak niewiele. Z informacji krakowskiego Urzędu Statystycznego (Wydział Ewidencji Gospodarczej) wynika, że wróżbiarstwo i astrologia zaliczają się do tzw. Działalności śladowej - zarejestrowanych instytucji jest tak mało, że się je liczy razem z innymi, podobnie rzadkimi firmami - np. czyścibutami czy biurami matrymonialnymi. Wiele jest jednak osób, które astrologią lub układaniem tarota zajmują się hobbistycznie, nie czerpiąc z tego zajęcia korzyści finansowych. Istnieje także krakowskie "podziemie" astrologiczne - legalnie działające wróżki twierdzą, że spora liczba osób zarabia wróżbiarstwem, nie troszcząc się o rejestrowanie firmy. Marginesowe zjawisko to wróżki uliczne - najczęściej kobiety o śniadej karnacji, które przedstawiają się jako Cyganki. Łatwo spotkać je na Plantach lub w okolicy dworca kolejowego.
***
Wróżka Larysa z ulicy Zacisze to barwna postać - energiczna młoda kobieta, która umiejętnie tworzy wokół siebie aurę tajemniczości. Jej "gabinet" tonie w nastrojowym półmroku, powietrze przesycone jest dymem sandałowego kadzidełka, gdzieś w głębi pobrzmiewa gotycka muzyka. Aby rozproszyć negatywną energię, która mogłaby przeszkadzać w interpretacji tarota, wróżka zaopatrzyła pomieszczenie w talizmany - przedmioty o pozytywnym oddziaływaniu. I tak nad drzwiami wisi podkowa, Larysa ma także szklaną kulę, z której jednak nie wróży - kula służy właśnie "tworzeniu klimatu", są dzwoneczki, amulety, czerwona kokardka przeciwko urokom i miotła na szczęście. Ściany ozdobiła obrazami nawiązującymi tematyką do kart tarota.
Twierdzi, że od dziecka interesowała się wróżbiarstwem i przejawiała zdolności, w tym kierunku, profesjonalny salon założyła jednak dopiero przed pięcioma laty. Larysa nazywa tarota "lekarzem dusz" - uważa, że to właśnie ona i jej karty są często pierwszymi lub jedynymi powiernikami osób, które mają życiowe problemy.Ludzie przychodzą z różnymi sprawami, czasem karty mówią coś przykrego, zapowiadają chorobę, stratę - wtedy trzeba umiejętnie przekazać wróżbę. Niektóre wróżki rezygnują z sygnalizowania nieprzyjemnych wydarzeń, Larysa twierdzi jednak, że zawsze mówi prawdę. Na szczęście karty tarota zazwyczaj podsuwają właściwe rozwiązania - w życiu dobre rzeczy przeważają przecież nad złymi.
Czy wróżby się sprawdzają? Sądząc po powodzeniu, jakim się cieszą podobno przepowiednie Larysy, klienci są zadowoleniu. Jedni przyprowadzają drugich, przysyłają kartki z życzeniami. - Nie jestem Bogiem, czasem zdarzają mi się pomyłki - mówi Larysa. - Na pewno jednak sprawdza się osiemdziesiąt procent przepowiedni. Ryzyko zawsze istnieje - wpływa na to zarówno moje zmęczenie, jak i lęk klienta, który blokuje w ten sposób karty. Wtedy coś może źle wyjść. W ciągu pierwszych piętnastu minut seansu każdy może zrezygnować, jeśli jest niezadowolony.
***
Zupełnie inną postacią jest Grażyna Sławińska z ulicy Czarnowiejskiej. Ubrana za spokojną elegancją, dyskretne. W jej gabinecie nie ma kadzidełek i amuletów - to jasny, przestronny pokój, skromnie urządzony, ze staroświecką komodą i okrągłym stolikiem. Pani Grażyna stawia kabałę z kart do gry, jednak nie lubi, gdy nazywa się ją wróżkę. - To nieadekwatny termin - wyjaśnia. - Kojarzy się z wiejską babką-kabalarką żyjącą wśród kotów, tymczasem wróżeniem zajmują się dzisiaj osoby wykształcone. Trzeba odmitologizować techniki wróżbiarskie - jeśli poznamy prawidłowości, które tym rządzą, staje się to nauką. Studiowała w Akademii Ekonomicznej i nadal uzupełnia swoje wykształcenie - zgłębia tajniki psychologii. Socjologii. Pedagogiki. Twierdzi, że z wróżeniem jest tak, jak z bakteriami i wirusami - ludzie zaczęli w nie wierzyć dopiero wtedy. Kiedy wymyślono mikroskop.
Pani Grażyna opowiada, że układaniem kabały zajmuje się już bardzo długo - odkryła ten talent u siebie w dzieciństwie. Mówi, że karty pomagają jej zrozumieć samą siebie i wszystko to, co dzieje się w otaczającym ją świecie. Służą jej także do tego, by pomagać ludziom, którzy, w jej opinii, często sami stwarzają sobie problemy. Według pani Grażyny, każdy może świadomie kształtować charakter, pomagać losowi, "brać go w swoje ręce". Właśnie na tym polega jej zdaniem zadanie kart - osoby wróżące za ich pomocą pomagają innym uświadomić sobie pewne sytuacje, tendencje zagrożenia. Daje szansę, by człowiek świadomie pokierował życie.
Grażyna Sławińska czyta nie tylko w kartach - dużo uwagi poświęca także rysunkom swoich klientów. Uważa, że mówią one bardzo dużo o charakterze, przeszłości i szansach życiowych danej osoby. - Aby poznać prawdę o człowieku, można czytać z kart, z aury, z rysunku - wyjaśnia - Podczas stawienia kabały z kart zainteresowana osoba pozostaje bierna, może tylko słuchać; rysunek stwarza natomiast możliwość aktywnego udział, człowiek się angażuje i przez kolory oraz kształty przelewa na papier swoje emocje. Pani Grażyna zajmuje się analizą rysunków, wykonanych przez klientów kolorowymi kredkami. Ludzie malują etapy swojego życia, wyrażając w ten sposób konflikty ukryte gdzieś w podświadomości. Według pani Sławińskiej, mają wtedy szansę skonfrontować się z głęboko zakorzenionymi problemami.
***
Pisząc o osobach, które zajmują się badaniem przyszłości, nie sposób pominąć Andrzeja Jamroza. Utalentowany reżyser operowy poznał podczas dalekich podróży tajemnicze nauki Wschodu i został astrologiem. Zgłębia sekrety gwiezdnych układów, próbuje przeniknąć nieprzeniknione,. Można poprosić go o postawienie horoskopu na dzień, miesiąc, na dwa lata, nawet na całe życie. Proponuje horoskop urodzeniowy, horoskop partnerski i horoskop stuletni. Podczas seansu, który trwa czasem aż trzy godziny, astrolog analizuje trendy życiowe, udziela porad, wskazuje cechy osobowości, nad którymi warto popracować, i mocna strony człowieka. Mówi, że potrafi pomóc zagubionej osobie wyjść na prostą. Jest przekonany, że astrolodzy i wróżki są światu potrzebni. Nie po to, jego zdaniem, by przewidywać przyszłe zdarzenia, lecz po to, by człowiek nauczył się żyć pełnią życia.
Krakowski astrolog korzysta z Chińskiej Księgi Przemian I-Ching - opisano w niej kombinacje 64 sytuacji życiowych, z których może powstać około tysiąc innych. Opowiada, że wykorzystuje wiedzę, zdobytą podczas niezwykłej podróży na wschód, przepowiedzianej mu przed laty przez wróżką Marię Czubryńską. Zawiodą się jednak wszyscy, którzy w tym gabinecie spodziewają się znaleźć mroczne tajemnice - pan Jamróz z pasją naukowca zgłębia interesującą go dziedzinę. Posługuje się komputerem. A jego gabinet jest prawdziwą skarbnicą książek - są wszędzie, zapełniają regały na ścianach, leżą na biurku na podłodze. Sam astrolog to sympatyczny pan, potrafiący uważnie słuchać. Jak powiada: - Astrologia to tak naprawdę formuła głębokiej psychologii. W dawnych czasach łączyła się z medycyną i psychologią. Później te nauki się oddzieliły. Dzisiaj można zaobserwować odwrotną tendencję - współcześni psycholodzy często piszą i publikują książki astrologiczne. Dopiero dyskretny zapach kadzidełka przypomni nam, że gościmy w niezwykłym gabinecie. No, i wiszący na ścianie bęben szamański przywieziony z dalekiej Jakucji. Oprócz informowania klienta o tym , co dlań przewidują układy gwiazd, astrolog proponuje coś - jak przekonuje - bardzo korzystnego dla organizmu. Nazywa to "skolerowaniem oddychania" - Mamy duży wpływ na swoje przeznaczenie - od dziecka uczymy się ubierać, jeść, żyć w naszym otoczeniu. Otóż, musimy jeszcze nauczyć się właściwie oddychać - mówi Andrzej Jamróz.
Uczyć się oddychać? Właśnie tak! Bowiem - tu Andrzej Jamróz powołuje się na badania fizjologiczne - złe oddychanie może być przyczyną niepowodzeń człowieka. Według krakowskiego astrologa, codzienny stres, którego dzisiaj nikomu nie brakuje, zakłóca naturalny rytm oddychania. Źle oddychamy, dochodzi do niedotlenienia mózgu, dekoncentracji, pocenia się kołotania serca i rozmaitych dolegliwości. Andrzej Jamróz wierzy, że można temu zapobiec - stworzył autorski program "AkcjoDynamika", w którym wykorzystał techniki oddychania stosowane przez aktorów. Wypróbował je na sobie, jak mówi, z dobrym skutkiem. Prowadzi warsztaty dla tych wszystkich, którzy chcą zapanować nad swoim oddechem. Twierdzi, że nie proponuje niczego, czego sam nie sprawdził - aby np. przekonać się o sposobie oddychania palaczy, w ramach eksperymentu posunął się do palenia papierosów.
***
Psycholog, profesor Zbigniew Nęcki, zapytany dlaczego w XXI wieku ludzie korzystają z pomocy wróżek i astrologów. Odpowiada: - Robią to z tego samego powodu, co w wieku XXI przed naszą erą - po prostu niemożliwe jest logiczne przewidywanie przyszłości, trudno też zrozumie pewne wydarzenia w biografiach. Ludzie często nie rozumieją źródeł swej klęski, poszukują wskazówki, pragną wiedzie, dlaczego w biznesie lub sprawach matrymonialnych coś im się nie powiodło. Wróżka jest odpowiedzią na niewiedzę. Konfrontując się z życiem, spotykamy ryzyko, niepewność, niejasność jako stan chroniczny, a to wzbudza lęk, poczucie zagrożenia. Racjonalnie postępując musielibyśmy przyznać, że nie wiemy, co zrobić. Opinia wróżki nas uspokaja, pełni funkcję emocjonalnego narkotyku, karty tłumaczą życiowe niejasności. Budują poczucie zrozumienia, dają nadzieję. A nadzieja to złota rzecz...
Kto przychodzi do wróżki? Larysa utrzymuje, że "wszyscy". Mówi, że gościła zakonnicę, której zaginęły pieniądze, przychodzili podobno szefowie firm z pytaniem o właściwy dobór pracowników albo z prośbą o wskazanie dobrej nazwy dla przedsiębiorstwa, bo dotychczasowa nie przyniosła szczęścia. Był pewien pan radzący się w sprawie inwestycji w nieruchomościach. Stałym klientem wróżki jest rolnik, notujący co mówią karty na temat plonów - chce tym niezwykłym sposobem dowiedzieć się, jaką roślinę zasadzić w polu i w którym to zrobić miejscu. Jak mówi Larysa, wróżby chyba się, sprawdzają, bowiem rolnik wraca każdego roku i prosi wróżkę o kolejne wskazówki.
Z kolei pani Grażyna z ulicy Czarnowiejskiej twierdzi, że jest odwiedzana głównie przez osoby z wyższym wykształceniem. Przychodzą studenci, pracownicy naukowi, artyści, lekarze - Tytuł zostawiają za drzwiami - mówi - W gabinecie jest tylko anonimowy człowiek, który potrzebuje mojej pomocy.
Dr Leszek Wrona, psycholog, długo zajmował się analizowaniem wpływu wróżbiarstwa na ludzką psychikę. Jest autorem kilku prac i cyklu felietonów związanych z tym zagadnieniem. Z jego badań wynika, że z usług wróżek i astrologów korzystają zarówno kobiety, jak i mężczyźni, niezależnie od wieku; ci z wyższym wykształceniem i ci z podstawowym. Wszystko zależy od osobowości. Najbardziej podatni na tego typu wpływy są ludzie o podwyższonym poziomie lęku, ekstrawertyczni i tacy, którzy żyją w permanentnym stresie, mają kłopoty życiowe.
Dla psychologii sama czynność wróżenia, czytania przyszłości z kart lub dłoni, jest intrygująca. Profesor Zbigniew Nęcki uważa, że jest to zjawisko z głębią, że być może nie polega ono tylko na interpretowaniu obrazków. Czy naprawdę istnieją osoby potrafiące przewidzieć przyszłość, czy to jedynie fantazje? Faktem jest, że niektórzy ludzie mają do kart smykałkę, inni zaś nie. Czasem jest to cecha rodzinna, chociaż posiadają ją wybrani członkowie familii, np. wróży babka i wnuczka, zaś matka nie ma takich zdolności. Taka jest historia Marii Czubryńskiej - była wróżką, jej ojciec zasłynął jako astrolog, zaś rodzeństwo zupełnie nie interesowało się tymi sprawami. Larysa również twierdzi, że odziedziczyła talent po babce. Ma swoją opinię w tej kwestii Grażyna Sławińska - Z wróżeniem jest podobnie jak z innymi uzdolnieniami - mówi - wielcy muzycy przychodzili na świat w rodzinach, które wcześniej muzykowały. Pewne predyspozycje się dziedziczy. Ale nie każdy zostaje geniuszem.
Być może wróżki pomagają ludziom opanować dręczący ich lęk przed życiem? Seans u tarociski to czasem po prostu zastrzyk pozytywnego myślenia. - To jest wartościowa forma autopsychoterapii - ocenia profesor Zbigniew Nęcki - Dodaje ludziom wiary w siebie,. Podziwiam trafność rozstrzygnięć wróżki, która szybko diagnozuje klienta - musi mieć niezwykłą intuicję, wrażliwość, wyczucie... Na to nie ma recepty, na nic tu mędrca szkiełko i oko.
Niektórzy ostrzegają jednak przed pokładaniem nadmiernego zaufania w historie wyczytane przez wróżki z dłoni bądź z kart tarota. Psycholog Leszek Wrona uważa, że od wiary w zjawiska magiczne można się uzależnić. Człowiek przestaje wtedy radzić sobie w życiu sam. Chce, by ktoś go prowadził, dyktował każdy krok. Staje się bierny, trudno mu samodzielnie podejmować decyzję. Tacy ludzie, to na przykład potencjalne ofiary sekt.
Negatywnie do wróżbiarstwa i astrologii odnosi się katolicyzm - wskazuje się na tekst Pisma Świętego i paragrafy Katechizmu Kościoła Katolickiego. - Chrześcijaństwo odcina się od wszelkich form wróżbiarstwa - mówi dominikanin, ojciec Tomasz Mariański. - Także od posługiwania się różdżką, od radiestezji, od Magicznej Planszy - kiedy to zadaje się duchowi pytanie, a ten odpowiada, wskazując litery za pośrednictwem człowieka. Również wróżenie z kart tarota, z ręki, z fusów jest niebezpieczne, bo czasem to szatan udziela ludziom niezwykłych zdolności, by ich do siebie przyciągnąć.
***
Jak to zatem jest z wróżkami? Nikt nie powie nam na pewno, czy wyczytana w kartach tarota przyszłość jest prawdziwa. Być może wizyta u wróżki to niezwykła szansa, pozwalająca uchylić na moment zasłonę przyszłości i ujrzeć to, co kiedyś rzeczywiście się wydarzy. A może karty są tylko przypadkową kombinacją obrazków, która nic nie znaczy. Któż wie?