Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego
przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie
Wydanie 2006/2007

      Studium       Akademia
 

Felieton

Wywiad

Reportaż

 

Publikacje prasowe

Publikacje radiowe

 

 

 

 

Pozostałe teksty tego działu

Pozostałe reportaże

Małgorzata Lebda

Na Ulicy Różanej jest Nasz Dom

Istnieje od przeszło 25 lat, opiera się na systemie wychowawczym księdza Bosko, tzw. prewencyjnym, który łączy w swoim działaniu rozum, religię i dobroć. W każdym, nawet "najtrudniejszym" wychowanku, tkwią zadatki dobra, zadaniem wychowawcy jest je odkryć, i na nich budować przyszłość - to statutowe zadanie krakowskiego Stowarzyszenia Saltrom.

Ulica Różana, wiosenne popołudnie, przed kamienicą nr 5 zaparkowana mazda RX8. Z okna przeciwległego budynku przygląda mi się staruszka z kotem na framudze. Pod drzwiami kilku chłopców, dzwonią, wchodzą, wchodzę za nimi. Przede mną recepcja, za mną duża tablica ogłoszeniowa, na niej pełno zdjęć z obozów wakacyjnych, propozycje zajęć w świetlicy, wyjazdów itp.

Znajduję się w kamienicy, która od dnia 5 grudnia 1994 r. jest siedzibą działającego od 26 lat stowarzyszenia Saltrom (Salezjański Ruch Troski o Młodzież) w Krakowie. Budynek został mu przekazany przez Zarząd Miasta Krakowa na 20 lat bezpłatnego użytkowania.

Wchodzę dalej. W patio, mijam usytuowaną malowniczo w rogu Matkę Boską, wokół niej woda, mała fontanna i kwiaty. W ogrodzie wita mnie pani Ania, jedna z oddanych wolontariuszek Saltromu.

Pomarańcz, błękit, biel

Saltrom jest organizacją, która powstała w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w dniu 8 grudnia 1981 r. przy Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie.

Idea utworzenia tego typu stowarzyszenia podyktowana była potrzebą pomocy młodzieży. Pierwsze próby podejmowane były w formie tzw.: "duszpasterstwa indywidualnego" -były to rozmowy z trudną młodzieżą, oraz ich rodzicami. Odbywały się "spotkania czwartkowe", funkcjonował także telefon zaufania.

Pytam Panią Anię, co symbolizuje logo Saltromu. Okazuje się, że każda barwa ma swoją symbolikę. Pomarańczowe Wschodzące Słońce - symbolizujące Jezusa Chrystusa, w którym zbliżają się do siebie dwie ręce z fresku Michała Anioła "Stworzenie człowieka" z Kaplicy Sykstyńskiej. Ręka Boga wyciąga się ku, słabej ręce człowieka potrzebującego pomocy. Jednocześnie ta Boża ręka wskazuje na słońce i krzyż. Pomarańcz to radość i ciepło, błękit to kolor Maryi, a biel oznacza czyste i wolne serce człowieka.

Spacerujemy po ogrodzie, pani Ania opowiada o najbliższych planowanych przedsięwzięciach, wychowankowie grają w piłkę nożną, Kuba i Paulina ścigają się na rolkach, młodsze dziewczęta skaczą na skakance.

Dzisiaj poniedziałek. Po zabawie na świeżym powietrzu, dzieciaki ustawiają się w pary, wędrują na drugie piętro, gdzie mieści się ich świetlica. Zamykam pochód; do pary mam małą Jadzię. Po dotarciu do świetlicy, następują odrabianki: każdy, kto ma zadania do odrobienia, wykorzystuje ten czas, czuwają nad tym wolontariuszki. Pani Paulina tłumaczy Tadziowi matematykę, Ewelina, Anetka i Jadzia barwią kolorowanki. Ewelinka bardzo zafrasowana pyta panią Anię: - Czy Jezus może mieć różowe włosy? Wolontariuszka uśmiecha się pobłażliwie. -Właśnie po to tu jesteśmy, żeby dojść do pewnych oczywistych prawd - szepcze mi na boku.

Świat Dziecka

świat Dziecka jest jedną z gałęzi działalności krakowskiego Saltromu, pani Paulina przybliża mi strukturę organizacyjną stowarzyszenia, które prowadzi dodatkowo bezpłatną poradnię, mającą na celu pomoc dzieciom i rodzinom oraz osobom szukającym wsparcia. Zapewnia to możliwość utrzymania stałej opieki nad podopiecznymi i udzielenia wsparcia rodzinom mającym problemy wychowawcze. Dyżuruje psycholog, pani Kasia, we wtorki w godz. 15-19 i w środy w godz. 9-13. Prowadzone są również korepetycje zbiorowe i indywidualne - za ten obszar działalności Saltromu odpowiedzialna jest pani Ania Gaweł, korepetytorami są najczęściej młodzi ludzie, studenci, nauczyciele szkolni i akademiccy, który czują potrzebę pomocy.

Pytam o świat Dziecka. Pani Paulina uśmiecha się znacząco, to osoba najbardziej odpowiednia do udzielenia informacji o tym miejscu, jest tu od kilkunastu lat, sama była wychowankiem w świecie Dziecka, po przekroczeniu 14 lat zaczęła pomagać wolontariuszom, aż w końcu sama od kilku lat pojawia się na ulicy Różanej parę razy w tygodniu jako wolontariuszka.

Dzieci trafiają tu najczęściej z domów, gdzie króluje alkohol, bieda, brak miłości lub chociażby zainteresowania ich osobą; często mają problemy w szkole, w nauce, czy wychowawcze. Wiek wychowanków waha się od przedszkolnego do trzynastolatków. Organizuje się im czas popołudniami, zamiast plątać się po ulicy mogą tu zaspokoić potrzeby fizyczne, intelektualne, emocjonalne. Przychodzą o godzinie 15. Zależnie od dnia obowiązuje inny program, na przykład: w poniedziałki są zajęcia plastyczne, we wtorki - basen, gry i zabawy świetlicowe. środa jest dniem szczególnym, ponieważ w małej kaplicy odprawiana jest msza świętą. W czwartek odbywają się zajęcia programowe grupowe, zaś w piątek zajęcia teatralne i kółka zainteresowań.

Wracając z ogrodu minęliśmy na parterze grupę młodzieży, która grała w bilard. Pytam panią Anię, kim są ci młodzi ludzie? Okazuje się, że dzieci po osiągnięciu 14 lat nie są odsyłane do domów, że Saltrom dalej proponuje im wspólne spędzanie czasu. Właśnie dla starszej młodzieży zorganizowano tzw. Oratorium "Przy Różanej" To miejsce dla młodzieży w wieku 14-19 lat, gdzie w godzinach popołudniowych można odrobić lekcje, zagrać w bilard, piłkarzyki, szachy, w miłej atmosferze porozmawiać z rówieśnikami, obejrzeć film. W myśl wychowania salezjańskiego Oratorium jest domem, który ewangelizuje, prowadzi do pogłębienia wiary. To szkoła wzajemnej miłości i radości, dającą dobre wzorce, miejsce, gdzie panuje atmosfera otwartości i akceptacji. Opiekę wychowawczą w Oratorium sprawują salezjanie, wychowawcy i wolontariusze. Saltrom proponuje również zajęcia na siłowni, jacht klub; przeprowadzana jest, co roku akcja "Salezjańskie Lato", a w jej ramach wyjazdy na kolonie nad morze, w góry, a także organizowanie czasu dzieciom pozostającym w mieście. Analogicznie "Salezjańska Zima" jest propozycją zimowego wypoczynku na obozach narciarskich, sportowych oraz półkoloniach w mieście.

Obiadek

Zbliża się godzina 16. Wychowankowie sprzątają zabawki, kredki, książki, z dołu dochodzi zapach zupy pomidorowej. Pani Ania prosi o ustawienie się w parach, jak zwykle zajmuje to dłuższą chwilę. Trzeba rozstrzygnąć, kto, z kim dziś chodzi w parze. Staję na końcu szeregu. Idziemy na obiad.

Dzieci zajmują miejsca przy stole. Chwila ciszy, po której wszyscy chwytamy się za ręce. Patryk rozpoczyna modlitwę: Pobłogosław, Panie Boże, nas i ten posiłek oraz tych, którzy go przygotowali i naucz nas dzielić się chlebem i radością ze wszystkimi przez Chrystusa Pana Naszego Amen . Teraz dołączają się pozostali: Zasiądź Chryste pośród nas i bądź naszym gościem .

Dzieci siadają do zastawionego stołu, wolontariusze roznoszą wazy pełne ciepłej pomidorowej z ryżem, na drugie danie są ziemniaczki i schabowy, do tego surówka z marchwi i buraczków. Dla wielu dzieci jest to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Pani Paulina roznosi kompot, panuje atmosfera ogólnej radości jakby z hymnu Saltromu: Zbudujemy Dom / Gdzie nie będzie drżenia rąk / Snów o polach makowych a kompot będziemy pili po drugim daniu / a rozcieńczalnik używali do malowania znaku Pokoju - Miłości - Braterstwa. / Siostro, Bracie nieznany Uwierz - Proszę. / Ten Mistyczny DOM / ma nazwę Saltrom . Tak dziś podobnie jak codziennie kompot po drugim daniu, tym razem truskawkowy.

Wykorzystuję chwilę, kiedy pani Ola - kucharka, przygląda się jedzącym dzieciom. Pytam o fundusze i sposób finansowania kuchni w Saltromie. Dowiaduję się, że dotacje płyną zarówno od osób prywatnych jak i z Urzędu Miasta. Pani Ola zaznacza, że bardzo cenne jest dostarczanie pieczywa przez zaprzyjaźnione piekarnie. Pytam, jak długo zajmuje przygotowanie posiłków w Saltronie. -Czasem i cztery godziny - odpowiada.

Na ladzie widzę ustawione słoiki - okazuje się, że niektóre dzieci zabierają również porcje jedzenia do domu, gdzie dzielą się nim z rodzeństwem, lub z rodzicami.

Po obiedzie wracamy do świetlicy - do godziny 18.15 planowane są zajęcia plastyczne. Pani Paulina rozdziela zadania do wykonania- dziś jest przeszło dwudziestu wychowanków. Dowiaduję się, że uczęszcza ich tu dwudziestu siedmiu. Na korkowej tablicy skrzętnie odnotowuje się sukcesy młodych podopiecznych. Przewidziano też osobną tabelkę, na której codziennie wpisuje się punkty z zachowania. - To ich bardzo mobilizuje stwierdza pani Ania. W punktacji przewodzi Ewelinka z 29 punktami.

Siadamy w kółku, dzieci malują, pytam panią Anię o wolontariuszy, co ich tu sprowadza? -Najczęściej, po prostu, sprawia im to przyjemność. Może to zabrzmi dziwnie jak na te czasy, ale lubią pomagać, realizują się w ten sposób i sprawdzają... Przychodzi ich obecnie około dwudziestu, zapisują się na poszczególne dni. W tej liczbie jest około dziesięciu praktykantów zarówno z Akademii Pedagogicznej, jak i z Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, reszta to wolontariusze - tłumaczy pani Ania.

Podwieczorek

Dochodzi godzina 18.15, wolontariuszki ogłaszają porę podwieczorku. Na środku świetlicy łączone są stoły, pojawiają się miseczki z ciasteczkami, chrupkami, dzbany z herbatą, sokiem. Podobnie jak przed obiadem następuje modlitwa, po której wychowankowie ze znanym sobie apetytem zabierają się za słodkości.

Po podwieczorku dzieci powoli zbierają się do domów, dyżurni sprzątają po posiłku, ustawiają krzesła. Paulinka umawia się z Olką, w co będą bawić się jutro w świetlicy. Koło recepcji, w wózku, znajduje się świeży chleb, który dzieci mogą zabrać do domów. Przed kamienicą widzę mamę Tadzia, która od kilkunastu minut wypatruje syna. Dziękuje wolontariuszkom i dzieciom za poświęcony czas. Anitka podchodzi do mnie i pyta, patrząc swoimi dużymi oczami: - Czy Pani jeszcze nas odwiedzi?

Copyright © Studium Dziennikarskie 2006 - 2007
Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja