Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego
przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie
Wydanie 2006/2007

      Studium       Akademia
 

Felieton

Wywiad

Reportaż

 

Publikacje prasowe

Publikacje radiowe

 

 

 

 

Pozostałe teksty tego działu

Joanna Depa

"Miesięcznik Kraków"

Zebra, czyli czarno na białym

"Zebra", magazyn graficzno - literacki wydawany w latach 1957-1958, obchodzi w tym roku jubileusz 50 - lecie powstania. Z tej okazji 17 kwietnia organizowano w Galerii Faust wernisaż zatytułowany "Dwadzieścia numerów z dawnych lat"...

Październik 1956. Na zebraniu organizacyjnym w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych spotkało się siedmiu twórców młodego pokolenia: Stefan Berdak, Zbigniew Biegański, Janusz Budzyński, Stanisław Jaworski, Eugeniusz Olszak, Stefan Papp i Tadeusz śliwiak. Artystów połączyły wspólne cele i marzenia. Postanowili wydawać pismo graficzno-literackie, które pod względem bogactwa ilustracji przypominać miało nieco przedwojenny "Głos plastyków". Redaktorem naczelnym został Tadeusz śliwiak, jego zastępcą Janusz Budzyński z ramienia ZSP. Funkcję sekretarza powierzono Stefanowi Pappowi.

Uzyskanie pozwolenia na wydawanie nie było łatwe. Decyzje o powstaniu lub likwidacji danego tytułu prasowego były podejmowane przez władze. - Papp musiał jechać do Warszawy do premiera Cyrankiewicza po pozwolenie - wspomina redaktor graficzny "Zebry", Stefan Berdak. - Zabrał ze sobą egzemplarz pisma wydawanego w latach 30. przez Frankiewicza, który miał przekonać premiera, że skoro w Polsce przedwojennej można było publikować takie rzeczy, dlaczego teraz się tego zabrania? Papp był zdeterminowany. Kiedy w Warszawie wyśmiali jego argumenty, chciał położyć się na podłodze i czekać na zmianę decyzji.

Józef Cyrankiewicz, który jeszcze w czerwcu 1956 głosił w przemówieniu, że "każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej", w końcu dał zgodę na wydawanie dwutygodnika.

Początkowo pismo miało się nazywać "Czarno na białym". Pierwszy numer, z datą 1 stycznia 1957, ukazał się w kioskach tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1956. Cały nakład 5000 egzemplarzy wysprzedano w Krakowie już w pierwszych dniach stycznia. Czytelnikami byli przede wszystkim studenci krakowskich uczelni artystycznych. Okładkę zdobiła zebra wykonana przez ilustratora Janusza Bruchnalskiego. Na 16 stronach "Czarno na białym" poruszano głównie kwestie dotyczące niedawnych wydarzeń październikowych, ujęte w rysunkach satyrycznych, a także tekstach literackich.

W artykule wstępnym zespół redakcyjny pisał: "Jesteśmy grupą młodych ludzi, malujemy, rysujemy, rzeźbimy, piszemy. Redagowane przez nas pismo chcielibyśmy uczynić miejscem spotkań artystów z konsumentami sztuki. Chcielibyśmy, aby stało się ono naszą bronią w walce o prawdę, o sprawiedliwość, o godność ludzką. Nie ogłaszamy tutaj naszego programu - chcieliśmy, aby o tym mówiły nasze utwory. To wszystko, o co walczą inne pisma przy pomocy żarliwej publicystyki, chcemy osiągnąć przez dobrą grafikę, śmiałe wiersze i celny reportaż artystyczny. (...) Nie jesteśmy zamkniętą grupą. Będziemy chętnie u siebie widzieć tych wszystkich, którzy chcą i potrafią powiedzieć coś swojemu pokoleniu".

Liczne trudności z cenzurą sprawiły, że następny numer "Czarno na białym" ukazał się dopiero w kwietniu 1957. Okładkę zdobił drzeworyt przedstawiający głowę przywódcy, autorstwa Jerzego Panka.

Po kilku dniach Urząd Kontroli Publikacji i Wydawnictw cofnął zezwolenie na wydawanie magazynu. - Kiedy do Warszawy dotarły nasze egzemplarze zgodę cofnięto, ponieważ gdzieś już rzekomo wydawano takie samo pismo, a jego właściciel nadal żył. Argumenty były absurdalne, nawet z tego względu, że wtedy nikt nie liczył się z prawami autorskimi. "Przekrój", na przykład, wciąż zamieszczał przedruki - relacjonuje Stefan Berdak.

Zespół redakcyjny nie poddał się łatwo. Po naradzie wystąpił o zezwolenie na wydawanie nowego tytułu - "Zebra". - Dla nas nic się nie zmieniło, zebra jest przecież też czarno - biała. Dla władz była to jednak różnica. Papp znów pojechał do Warszawy po akceptację - mówi redaktor graficzny. Numerację postanowiono kontynuować. 16 kwietnia 1957 ukazał się nowy dwutygodnik "Zebra" z numerem 3.

Siedziba redakcji mieściła się w siedzibie Zrzeszenia Studentów Polskich przy ulicy Floriańskiej 55. Zajmowali pierwsze piętro. Na dole przy wejściu znajdowało się stoisko z różnymi wydawnictwami. Przez okno pokoju wywieszali na miotle sztandar "Zebry" wykonany przez żonę Stefana, Janinę Berdak. Flaga w czarno - białe pasy oznajmiała czytelnikom, że ukazał się już kolejny numer pisma.

W ciągu dwóch lat wydano dwadzieścia numerów. Od czwartego pismo stało się ogólnopolskie dzięki znanemu grafikowi Romanowi Cieślewiczowi, który przesyłał z Warszawy okładki i teksty pod nazwą "Kalejdoskop graficzny", opisujące sprawy warszawskie i międzynarodowe.

Ciekawą osobowością był na pewno Stefan Papp, jedyny wtedy partyjny wśród zespołu redakcyjnego. Wspomina kolegę Stefan Berdak. - Był bardzo konsekwentny w tym co robił. W 1956 zorganizował pierwszy strajk studencki, bo warunki w stołówce pogorszyły się z powodu przeniesienia jej do piwnic. Stołówka "Społem" dużo wcześniej przyczyniła się do niezadowolenia studentów. W '53 poszliśmy tam w pięciu na obiad. Podano nereczki, po których wszyscy znaleźliśmy się na oddziale zakaźnym z żółtaczką. Jak się okazało, szczury nadgryzły jedzenie. Jedyną dobrą stroną zajścia było to, że wypłacono nam po 500 zł odszkodowania, co równało się wtedy 2,5 miesięcznemu stypendium.

Chcąc zdobyć środki na wydawanie pisma, studenci chodzili po spółdzielniach i zbierali reklamy. Oprócz tego każdy z nich miał 700 zł wypłacane przez Radę Okręgową ZSP. Numer 12 zawierający reprodukcje dzieł sztuki z obnażonymi kobietami, rozszedł się natychmiast. Do redakcji przyszedł nawet właściciel cukierni, który chciał finansować magazyn.

Zespół reakcyjny organizował w Krakowie liczne imprezy, np. konkurs na najpiękniejszą krakowiankę, czyli Miss Tramwaju. ZSP udostępniło jeden wagon, którym można było jeździć cały dzień bez biletu. Uczestniczkami były dziewczyny jadące tego dnia wagonem, w którym zasiadało jury pod przewodnictwem Tadeusza śliwiaka. Najpiękniejszą została Janina Berdak. Innym razem redakcja znalazła studenta, który przebrał się za zebrolajkonika podczas obchodów Lajkonika w 1957 roku.

W magazynie graficzno - literackim zamieszczano utwory wielu znanych później poetów: Szymborską, Miłosza, Mrożka. Z czasem w zespole redakcyjnym zaczęło dochodzić do sporów na temat charakteru "Zebry". Stanisław Jaworski, asystent na wydziale polonistyki UJ, ciągnął w kierunku pisma krytyczno - literackiego, rzeźbiarze i graficy w kierunku pisma graficznego. Stefan Berdak, chcąc zapobiec kłótniom, w numerze 7 zaproponował drukowania pisma z dwiema okładkami. Jedna nawiązywała do zawartości graficznej, druga do literackiej. Magazyn można było więc czytać z dwóch stron. Mimo tego spory nie ustawały. Ostatecznie Jaworski zrezygnował z działu literackiego, Papp przeszedł do "Tygodnika Powszechnego", a po latach zaczął wydawać "Głos plastyków", gdzie sam zamieszczał materiały. Na miejsce redaktorów, którzy odeszli, weszli nowi: Jacek Kajtoch, asystent na polonistyce i Jerzy Madeyski, który zajmował się krytyką. Nastąpił zwrot, gdyż usunęli część satyryczną pisma. "Zebra" miała być odtąd magazynem czysto poetyckim. Łzy na okładce numeru 17 to alegoryczne przedstawienie płaczu właśnie za częścią satyryczną.

Numer 21, miał być w całości poświęcony literaturze emigracyjnej. śliwiak, który bawił w Paryżu, miał bezpośredni kontakt z tamtejszą emigracją. W czerwcowym numer z okładką Waldemara świerzego zamieszczono wiersze poetów emigracyjnych, których w kraju nie wolno było publikować. Z tego powodu numer skonfiskowała cenzura.

Stefan Berdak: - Wydrukowaliśmy już połowę nakładu, kiedy wkroczył cenzor i nakazał przerażonemu dyrektorowi Żurkowi wszystko zniszczyć. Usiłowałem zabrać chociaż jeden egzemplarz na pamiątkę, ale cenzor wyrwał mi go z rąk siłą. Odebrał mi również materiały ikonograficzne. Konfiskata nakładu pociągnęła za sobą ogromne koszty. Wszystko to przyczyniło się do naszego bankructwa. Rada Okręgowa ZSP odmówiła pokrycia strat finansowych, zmuszając tym samym zespół do rezygnacji z dalszego wydawania "Zebry". Kajtoch twierdzi, że "Zebra" upadła z powodu bankructwa. Ja natomiast dopowiadam, że bankructwo wymusiła cenzura.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2006 - 2007
Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja