Anna Gumowska
Nie daję - nie biorę
Widzę go z daleka i momentalnie przyspieszam kroku. Staram się nie patrzeć w jego kierunku, ale już wiem, że na darmo. Wypatruje mnie i niczym seryjny morderca przymierza się do celu... W cztery oczy- tylko ja i on, jakby nie było innych ludzi.
A przecież są.
Jest 7 rano i wszyscy spieszą się do pracy. Jest nastolatka w modnych legginsach, pan w garniturze z panią w garsonce, jest chłopak z nowym mobile phone i jedna para, już nie młoda. Ludzie w tramwajach i ludzie w korkach, pani na luzie i pan na wózku... A jednak ja, mnie, o mnie, do mnie, dla mnie. Udaję więc, że nie widzę i jak zbity pies, ze spuszczoną głową mknę przez ruchliwą ulicę... Ale on już mnie wybrał, wyrok zapadł. Pościg rozpoczęty.
Teraz już wiem, trzeba będzie wziąć.
-A może by tak nie brać?
-Ale żal i szkoda chłopaka.
-Żal, żal, zawsze wszystkich żal i wszystkim trzeba pomóc, dobrze zrobić, grzecznym być, uśmiechnąć się, a najlepiej podziękować. Tylko za co? Poza tym zimno i strach ręce z kieszeni wyjmować! A poszła mi z tym badziewiem! Niech zgadnę... kredyt 0%? Najtańsze w mieście ksero? Nowy pub, inny niż wszystkie? Białe zęby w minutę, za darmo? Porady prawne, dieta cud? O nie, nie tym razem! Nie poddam się, walczyć będę. Nie chcę, to nie wezmę. To moja decyzja!
-Wiem, zimno, stoisz tu od 5 rano, 4 zł na godzinę, studia, potrzeby...Rozumiem. Ale nie licz na mnie! Spieszę się, autobus mi odjeżdża, zielone miga, komórka dzwoni, pan tu trąbi na nas, bo ulica, bilet muszę kupić, i tak nie jestem z Krakowa, już mam tę ulotkę, wczoraj dostałam, serio!!
Wzięłam.
I znów zachowuję się nieasertywnie!