Studium@WWW

Gazeta internetowa słuchaczy Studium Dziennikarskiego
przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie
Wydanie 2006/2007

      Studium       Akademia
 

Felieton

Wywiad

Reportaż

 

Publikacje prasowe

Publikacje radiowe

 

 

 

 

Pozostałe teksty tego działu

Edyta Wygonik-Barzyk

"Polski Herald" (Irlandia) z 16 maja 2007 r.

A jak nie urok

Z serii "Kątem oka"

To, że nieraz przychodzi nam wstydzić się za rodaków w samolocie, to już ustaliliśmy - lecąc z naszym Marianem z Dublina do jakiegoś polskiego miasta. Ale okazuje się, że co tam samolot i co tam podniebne podróże... Wystarczy stanąć na przystanku komunikacji miejskiej w irlandzkiej stolicy (pomijamy kwestię tego, jak te autobusy jeżdżą, z jaką częstotliwością i czy w ogóle).

Kiedy przyjechałam do Dublina, Polska oraz kilka zaprzyjaźnionych krajów europejskich czekały dopiero na wstąpienie do grona szczęśliwych państw-członków UE - mam tu na myśli to, że o rodaka na tutejszej ulicy wcale nie było łatwo. A zmierzam do tego, że kolejki na przystankach tworzące się w celu oczekiwania na autobus, były prawdziwymi kolejkami; kolejkami w pełnym tego słowa znaczeniu, z wyraźnie określonym początkiem oraz końcem; kolejkami, które wzbudzały mój szczery zachwyt i podziw (przyjechałam z jednego z większych polskich miast - wszyscy wiemy, jakie panują reguły w czasie wsiadania do miejskiego autobusu czy tramwaju). A tymczasem teraz...

"Fuc... immigrants!" - mówi pewnego dnia starsza drobna pani na przystanku przy O’Connell, najpierw obserwująca moich rodaków z nieukrywanym oburzeniem, a potem próbująca przebić się przez ich kilkuosobową żeńsko - męską masę wpychającą się do autobusu. "...especially from Poland" - usłyszałam konspiracyjny szept starszego pana, który pochylił się nad wspomnianą panią, by to powiedzieć.

Jedziemy. Żeńsko - męska polska grupa obsiadła cały tył autobusu, usadawiając się w ten sposób, by niektórzy z nich mogli wcisnąć nogi z buciorami na siedzenie znajdujące się na wprost, pomiędzy siedzących tam kumpli (no zgoda, to akurat w irlandzkich autobusach jest normą wśród miejscowych, ale i tak odczuwam niezrozumiałą radość na myśl, że i starsza pani, i starszy pan poszli na piętro autobusu - może przez te ciągłe "kur..." dobiegające z tyłu autobusu).

Ujechaliśmy kawałek. Niewielki. Autobus staje - ni to na przystanku, ni to przed nim. Stoimy. "No co jest, kur...!" - to jakaś Farbowana, obywatelka pochodząca z tego samego co ja kraju, posługująca się tym samym co ja językiem. Kierowca wysiada, zostawiając otworzone przednie drzwi. Mijają sekundy, potem minuty. A on nie wraca. Daje się, i owszem, odczuć lekkie zniecierpliwienie wśród pasażerów, wyrażane cichymi westchnieniami, ewentualnie wypatrywaniem czegoś w ciemności za oknami. "Wiecie, że ci pierd... irlandzcy kierowcy są jak święte krowy - to Farbowana edukuje swoich towarzyszy. - Wychodzą, gadają, nawet gazety se w kiosu potrafią kupić w trasie" . Kierowca wraca po chwili. "E, ty gościu w mundurku, jedź, do kur... nędzy!" (Jak to dobrze, że tylko niektórzy Irlandczycy podjęli trud nauczenia się naszego języka!). Kilka głów odwraca się w kierunku, z którego dochodzi pełen pretensji głos. Innych Polaków w tym autobusie poznaje się po tym, że albo kiwają - jakby nieświadomie - głową z dezaprobatą, albo też kulą się w sobie, chowając głowę w kołnierz płaszcza, wstydząc czy co. "Kur..., co za naród, co za ćwok, spieszymy się, nie! Już 10 minut tu gnijemy" - nawołuje dalej Farbowana wśród śmiechu ziomali.

Kierowca znów wysiada, ale zaraz wraca, nie sam. Pomaga jakiemuś mężczyźnie wnieść wózek inwalidzki, z siedzącym na nim młodym chłopakiem. Pasażerowie z przodu zrywają się, by pomóc. "Ty, patrz, kur...! - to kumpel Farbowanej. - Normalnie na kalekę my czekali!" - nie może się nadziwić i nie może ukryć rozbawienia. "No, kur...! Jak nie urok, to sraczka!" - komentuje rezolutnie Farbowana, obywatelka tego samego kraju co ja.

Edyta Wygonik-Barzyk jest absolwentką Studium Dziennikarskiego AP w Krakowie, które ukończyła w 1999 r. przygotowaniem pracy dyplomowej pod kierunkiem redaktora Andrzeja Lenczowskiego w "Dzienniku Polskim", a także absolwentką historii tej samej uczelni. Jest dziennikarzem, redaktorem, autorką bajek i teksów dzieci, laureatką konkursów literackich.

Obecnie przebywa w Dublinie, gdzie w 2005 r. założyła pierwszy Polski Magazyn Informacyjno-Kulturalny "Szpila", którego była następnie redaktorem naczelnym. W chwili obecnej pracuje w "Polskim Heraldzie", polskojęzycznym cotygodniowym dodatku do irlandzkiej gazety "Evening Herald.

Copyright © Studium Dziennikarskie 2006 - 2007
Strona główna | Archiwum Studium@WWW | Redakcja