Do strony głównej Studium Dziennikarskiego   Do strony głównej Akademii Pedagogicznej  
Rok akademicki 2004/2005
Strona główna   

 

Prace studentów   
I rok   
II rok   

 

Linki   

 

Autorki   
   Felieton   |    Reportaż   |    Wywiad   |

Tomasz Włodarski

Listy z Raju

Kochani Rodzice!!!

Wiem, że to nie Bahama, ale w końcu Wyspy. I tak wielu marzy o tym, by się tu znaleźć. Sądząc z opowiadań, to miała być kraina mlekiem i funtem płynąca. Jednak moje wrażenia są nieco odmienne, a może inaczej – mniej optymistyczne. Coś każe mi do Was napisać i podzielić się krótką refleksją na temat tego, co mnie spotkało w tych pierwszych dniach.

Wiecie przecież, że przyjechałem tu na wakacje (praca, praca, praca i trochę zwiedzania). Przekonany byłem, że my, Polacy, dumnie i dość wysoko nosimy kaganek oświaty – co uważałem za słuszne – ale po kilku spotkaniach z moimi angielskimi przyjaciółmi i ich znajomymi, stało się dla mnie jasne, że nie jesteśmy tak oceniani przez naszych zachodnich braci. Już na wstępie dowiedziałem się, że oni wcale nie potrzebują więcej „górników i hutników”. Bardzo mnie to oburzyło, szczególnie, że, gdy rozmawialiśmy o kulturze europejskiej, oświeconym Anglikom niespecjalnie mówiły coś nazwiska Nietzschego, Kierkegaarda, które u nas w Polsce przeciętnie wykształcony człowiek zna. Owszem, nazwiska twórców brytyjskich wymieniają płynnie.

Byłem dumny, aczkolwiek zdenerwowany tym, że mnie, Polaka, tak potraktowano, ale tylko do czasu. Moje uczucia zmieniły się pod wpływem zakłopotania, które narodziło się, gdy, dbając o poszerzanie swej wiedzy i horyzontów, zwiedzałem Londyn. Jadąc autobusem, i to na pięterku, zaskoczony zostałem przez radośnie wypowiedziane, swojsko brzmiące zdanie: K...a, ch...u patrz, jaką komórę se kupiłem! Patrz, ch...u! (Przepraszam, że cytuję coś takiego, ale tylko tak uzmysłowię Wam moje zaskoczenie). Ta spontaniczna wypowiedź siedzących za mną rodaków, kazała mi milczeć aż do końca przejażdżki, a w mej głowie cichutko przemknęła myśl: „górnicy i hutnicy”.

Nic to, im więcej poznawałem ludzi, tym większe było moje zdziwienie. W pewnym momencie nabrałem przekonania, że Anglicy wierzą w teorię wielu światów, bynajmniej nie równoległych. Mówili o nas jak o obywatelach drugiego świata, na równi z naszymi wschodnimi sąsiadami i niektórymi krajami azjatyckimi. Musicie wiedzieć, że według moich angielskich przyjaciół istnieją przynajmniej trzy światy. Pierwszy to oczywiście Wielka Brytania i państwa, ogólnie mówiąc rozwinięte; następnie państwa aspirujące do rozwoju, w końcu reszta żyjąca w nędzy. Poczułem się jak ubogi krewny. Podział ten ma swoje konsekwencje. Anglia chętnie przyjmie wszystkich ludzi potrzebujących pomocy, ale gdy już tę pomoc otrzymają, to mogą wracać do siebie. Oj, dobrze Mamo, że ja tylko na wakacje.

Zacząłem też już myśleć, że coś jest z nimi nie tak. I jeszcze to pytanie! Każdy, kogo poznawałem mi je zadawał: czy w Polsce jest tak bardzo zimno? Tak mnie to dręczyło, że aż kupiłem gazetę i sprawdziłem, że u Was – w Polsce - teraz ładna pogoda. Okazało się jednak, że według większości pytających, Polska leży gdzieś na granicy Syberii czy może na biegunie. Musiałem tłumaczyć, że jak zima, to zimno, ale w lecie mamy przecież dużo cieplej niż oni. A co do pogody, to zapomniałem Wam napisać, że powietrze tu niezdrowe, wilgotne i człowiek jakiś taki zamglony chodzi. Z Mamy reumatyzmem nie polecałbym tu dłuższej wizyty.

Jest jeszcze jedna rzecz, która nas całkowicie od nich różni – gościnność. Mówię Wam, na pierwszy rzut oka - super. Częstować się można wszystkim, jedyny problem jest taki, że później trzeba gospodarzowi za gościnność zapłacić. Wyobrażacie sobie, że zapraszam Was na kolację i proszę byście wzięli ze sobą pieniądze. Podejrzewam, że już nigdy byśmy się nie spotkali. U Nas w domu, jak ciocia Marysia nie odwzajemniła wizyty imieninowej u wujka Bolka, to wujek już więcej się do niej nie odezwał. Tu zwrot kosztów jest nawet w dobrym tonie i nie ma nikt do nikogo pretensji.

Chciałbym Wam jeszcze napisać o ważnej sprawie. Myślicie, że Polacy dużo piją alkoholu? Błąd. To nic przy Anglikach, którzy upijają się ponoć dlatego, że mają grube i brzydkie kobiety. Co racja, to racja...nie ma gdzie spojrzeć. Wybacz Mamo, ale nie spełni się Twoje marzenie i nie ożenię się z Angielką. Niech Tata znowu nie mówi, że tylko narzekam i narzekam. Chciałbym, żeby traktowano mnie tu poważnie. Znam przynajmniej ich język, czego oni o naszym języku nie mogą powiedzieć. Mimo tych wszystkich trudnych sytuacji, żyje się tu swobodniej. Jak już skończę pakować ciastka, to mogę dużo pozwiedzać, zobaczyć i stać mnie na to.

Jednak bardzo tęsknię za Wami. Chciałbym czuć się jak wśród swoich i wrócić do moich kochanych uczniów. Nie mogę już doczekać się końca wakacji. Napiszę wkrótce.

Całuję mocno.

    Wasz syn

P.S. Proszę o wybaczenie wszystkich górników i hutników, lecz użyte powyżej porównanie jest wykorzystywane przez mojego znajomego Anglika w znaczeniu jak najbardziej lekceważącym.

Tomasz Włodarski

© copyright Studium Dziennikarske