Do strony głównej Studium Dziennikarskiego   Do strony głównej Akademii Pedagogicznej  
Rok akademicki 2004/2005
Strona główna   

 

Prace studentów   
I rok   
II rok   

 

Linki   

 

Autorki   
   Felieton   |    Reportaż   |    Wywiad   |

Ewa Świderska

O feminizmie


Rozmowa z Beatą Kozak, członkinią Zarządu Fundacji Kobiecej Efka, redaktor naczelną pisma feministycznego Zadra.

Czy może Pani powiedzieć o sobie, że jest feministką?

Oczywiście.

I co to dla Pani znaczy?

To zdawanie sobie sprawy z tego, w jakiej sytuacji są kobiety w społeczeństwie, z tego, że jest to sytuacja gorsza niż mężczyzn. Feministka nie tylko ma świadomość takiej sytuacji, ale również stara się coś z tym zrobić, stara się ją zmienić.

Sam termin feminizm nie jest jednoznaczny, podawane są różne jego definicje. Jaką Pani by podała?

Feminizm jest to świadomość kobiet na temat ich gorszej sytuacji w kulturze, w społeczeństwie i działania na rzecz zmiany tego stanu.

Skąd wzięło się u Pani zainteresowanie feminizmem?

Głównie z książek. Studiując w Niemczech germanistykę poznałam feministki, zaczęłam czytać o feminizmie - i tak to się rozpoczęło.

Jak trafiła Pani do eFKi?

Jeszcze w czasie studiów w Niemczech dostałam kontakt do polskich feministek w Warszawie i Krakowie, to były lata dziewięćdziesiąte. Już wtedy podjęłam współpracę z eFKą. Po skończeniu studiów przyjechałam do Krakowa i pracowałam w projektach prowadzonych przez eFKę.

Czy współpracuje Pani z jakąś inną organizacją feministyczną?

Mamy kontakt z wieloma organizacjami. Np. z takimi jak: Konsola, Ośka, NEWW z Gdańska, także z organizacjami ze Słowacji, Czech, Niemiec, USA.

Feminizm charakteryzuje się zazwyczaj w terminach „fal”. Czy w Polsce mamy obecnie do czynienia jeszcze z II czy już z III falą?

W Polsce wszystko wygląda dość nietypowo, bardzo konserwatywnie. Dużo kobiet nie określa się feministkami, mimo, że nimi są i że zachowują się w swoim życiu feministycznie. Odrzucamy coś takiego jak postfeminizm, śmiejemy się, że będziemy postfeministkami w postpatriarchacie, gdy sytuacja kobiet będzie lepsza. Feminizm w Polsce był dotychczas bardzo akademicki, ale obecnie coraz więcej organizacji kobiecych włącza się w jego tworzenie, więc przestaje on taki być, np. w manifie w Warszawie szły razem z feministkami samotne matki, które walczą z likwidacją funduszu alimentacyjnego, i stewardesy, którym nie podoba się dyskryminacja w ich firmie.

Powiedziała Pani wcześniej, że kobiety w naszym społeczeństwie często nie deklarują się jako feministki. Z czego to wynika? Czy nie ze stereotypowego, negatywnego wizerunku feministek w Polsce?

Na pewno tak. Psychologicznie rzecz biorąc, nikt nie ma ochoty czuć się ofiarą, a feminizm również jest ruchem, który mówi, że kobiety są w gorszej sytuacji, więc żadna kobieta podświadomie nie chce być zaliczana do grona tych, którym jest gorzej, bo sama musiałaby się postrzegać jako ofiara. Feminizm kojarzony jest z działaniem na rzecz słabszych, mówiąc europejskim żargonem defaworyzowanych, a wszyscy chcą być kojarzeni raczej z silnymi.

Czy dostrzega Pani jakieś różnice między feminizmem w Polsce, a tym w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych?

W swojej podstawowej charakterystyce te kraje niczym się nie różnią, chodzi o to samo - o feminizm, żeby kobiety były pewne siebie, zdawały sobie sprawę ze swej wartości, żeby nie dały sobie chodzić po głowie czy to mężczyznom, czy kobietom, bo przecież tu nie chodzi o to, że wszystkie kobiety są dobre, a mężczyźni źli. Różnica polega na tym, że my możemy nie popełniać tych samych błędów, które popełniły feministki np. niemieckie w latach siedemdziesiątych. Poza tym, kobiety w Polsce są na tyle silne, że dopuszczają mężczyzn do swoich akcji, nie czerpią siły tylko z siebie, mogą być bardziej otwarte.

Czym różnią się organizacje feministyczne od organizacji kobiecych?

Różnica występuje w podejściu. Feministki starają się dawać wędkę, a nie rybę, nie pomagają wyłącznie w sposób doraźny, starają się zmienić sytuację kobiety, jej sposób myślenia.

Pierwsze organizacje feministyczne zaczęły powstawać w Polsce po 1989 r. Jak wyglądały tamte z lat dziewięćdziesiątych, a jak wyglądają te dzisiejsze? Czy coś zmieniło się w ich funkcjonowaniu?

Dziewczyny, które po 89 r. zakładały organizacje, działały już w latach osiemdziesiątych, organizowały różne półoficjalne spotkania, w mieszkaniach, w kuchniach. Teraz dziewczyny, które tworzą grupy formalne czy nieformalne, są o wiele młodsze, bardziej związane z różnymi subkulturami, hip-hopem, punkiem, z ruchem alternatywnym. Poza tym, już minęło kilkanaście lat, zmieniły się warunki społeczne, więc i organizacje są już z innej bajki.

Czy organizacje feministyczne wywierają wpływ na życie społeczne i polityczne w Polsce?

Wydaje mi się, że wywierają. Ludzie czytają pisma feministyczne, nakład Zadry wzrasta, zatem ktoś ją kupuje, czyta. Poza tym coraz częściej jest o feministkach głośno. Ale to rzeczywiście ciekawe pytanie, trzeba by się było nad tym zastanowić.

Czym na co dzień zajmuje się eFKa?

Jednym z celów statutowych jest przeciwdziałanie dyskryminacji kobiet, rozwijanie kultury kobiecej. Zawsze eFKa ma kilka projektów, od 99 r. wydajemy pismo Zadra, jest to projekt edukacyjno-kulturalny. Oprócz tego działa również Akademia Feministyczna, Gender Studies, ale nie uniwersyteckie, bardziej połączone z praktyką, żeby rzeczy, których dziewczyny się uczą, można było zastosować w życiu, np. warsztat z monitoringu prasy, z pisaniem polemik, listów do redakcji, z reagowania na różne seksizmy. Niedawno skończyłyśmy 3-letnie szkolenie trenerek WenDo, samoobrony dla kobiet. Kilka razy w miesiącu organizowane są dyskusyjne spotkania związane z kobietami i feminizmem.

Czy dużo kobiet zgłasza się do Was po pomoc?

Niedużo, dlatego, że nie udzielamy pomocy doraźnej, socjalnej, nie prowadzimy też już bezpłatnych porad prawnych czy grup wsparcia. Obecnie organizacje feministyczne sprofesjonalizowały się, nie każda robi wszystko, zadania zostały podzielone. Kobiety, które dzwonią do nas po porady prawne kierujemy do miejsc, które ich udzielają.

Jak będzie wyglądała przyszłość feminizmu w Polsce?

Nie zanosi się na to, żeby w ciągu najbliższych kilku lat została zniesiona restrykcyjna ustawa antyaborcyjna. Sądząc po tym, jak Zadra się rozchodzi, zainteresowanie feminizmem wzrasta. Feminizm odpowiada dużej grupie młodych dziewczyn, do eFKi przychodzi dużo studentek, ale i kobiety od nich starsze, które mają kilkunastoletnie dzieci, a które chciałyby wziąć udział w tym, co eFKa robi. Lista dyskusyjna Gender ma coraz więcej członkiń, również mężczyzn. W Internecie możemy znaleźć feministyczne blogi, to jest coś, czego jeszcze kilka lat temu nie było, za jakieś 5 lat może być tego wszystkiego jeszcze więcej. Wydaje mi się, że nie ma szans, żeby feminizm się cofnął, żeby te organizacje, które istnieją obecnie, poznikały. Poza tym, przystąpienie Polski do UE nakłada na rząd polski pewne zobowiązania. Feministki nigdy nie miały łatwo, po prostu dalej będą robiły to, co dotychczas.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewa Świderska

© copyright Studium Dziennikarske