Do strony głównej Studium Dziennikarskiego   Do strony głównej Akademii Pedagogicznej  
Rok akademicki 2004/2005
Strona główna   

 

Prace studentów   
I rok   
II rok   

 

Linki   

 

Autorki   
   Felieton   |    Reportaż   |    Wywiad   |

Anna Poprawa

Rywalizacja pseudosportowa

Ogromny stadion, tysiące kibiców. Kolejny mecz, kolejne strzelone bramki i kolejne bójki po opuszczeniu stadionu. Sprowokowani i rozjuszeni, wychodzą, kierują się na swoje osiedla, ogromne blokowiska i tam się zaczyna. Walka dla swoich klubów, o swoje kluby... po prostu możliwość wyrzucenia negatywnych emocji i przeżyć szarej codzienności.

Cierpią na tym niewinni, a także ci, którzy sami zaczynają te bezsensowne potyczki. I tak na okrągło. Niby kibicują swoim klubom, a tak naprawdę trudno powiedzieć, na czym to ich kibicowanie polega. Na stadionie może i czuje się jeszcze ducha sportowej rywalizacji. W napięciu obserwujemy do ostatniej minuty przebieg meczu i biegających po murawie piłkarzy, którzy zbliżając się do bramki, sprawiają, że aż dech nam zapiera. Będzie gol czy go nie będzie? W końcu do dziewięćdziesiątej minuty jest szansa wyrównania wyniku, może jeszcze coś się zmieni.

Ale potem wielkie blokowiska, szare mury, ławki i trzepaki, a między nimi grupa wyrostków, którzy razem czują się silni, i swoją pseudosiłę próbują wyładować albo na bezbronnych przechodniach, albo dewastując publiczną własność. I jaki to ma sens? Nie ma żadnego! Też tak uważam. Niestety często słyszymy o takich zjawiskach, ale jak dotąd, nikomu nie udało się tego zmienić.

I właśnie teraz, kilka dni temu, ON, ten najwspanialszy kibic, najcudowniejszy człowiek, Ojciec Święty, dokonał czegoś, co w zasadzie wydawało się niewykonalne.

To właśnie ON doprowadził do ich pojednania. Msza na boisku jednego z krakowskich klubów połączyła trzy zwaśnione już od lat drużyny - podali sobie ręce na znak pokoju. Czy ktokolwiek mógł dokonać czegoś więcej? To była niesamowita chwila, prawie tak niesamowita, jak nasz Rodak – Karol Wojtyła, którego śmierć poruszyła cały świat. Miejmy nadzieję, że pojednanie potrwa dłużej, niż tylko tę jedną chwilę ...

Oby więcej było dobrze rozegranych meczów, a mniej napisów na murach czy wzmianek w mediach o kolejnych rozbojach w środowiskach pseudokibiców piłkarskich. Oby było to świadectwem, że nauka Jana Pawła II przetrwała, że w naszych sercach zawsze już wyryte będą Jego słowa o miłości i przebaczeniu.

Co zrobić, by ludzie, by kibice nie zapomnieli? Może przed stadionem postawmy stragany z kremówkami, aby przypominały kogoś, kto nie tylko mówił o zmianie na lepsze, ale całe swoje życie poświęcił właśnie działaniu w tym kierunku.

Anna Poprawa

© copyright Studium Dziennikarske