Studium@WWW

Gazeta Studium Dziennikarskiego przy Akademii Pedagogicznej w Krakowie

Wydanie szóste, rok akademicki 2002/2003

Wywiad   Reportaż   Felieton   Radio i telewizja   Prace dyplomowe   Internet

Wywiad

Los zaklęty w kartach

Małgorzata Gołdyn rozmawia z jedną z krakowskich wróżek o sztuce wróżenia z kart i nie tylko...

O jakim zawodzie marzyła Pani w dzieciństwie? Czy przypuszczała Pani, że kiedyś zostanie wróżką?

Jako dziecko marzyłam o tym, by zostać lekarzem. Potem bardzo interesowałam się archeologią. I z tymi zawodami wiązałam swoją przyszłość. Ale nie zostałam ani archeologiem, ani pracownikiem służby zdrowia. Zostałam pracownikiem biurowym, administracyjnym. Tak to się ułożyło. Z kartami miałam do czynienia od zawsze. Gdy zaczęłam je stawiać nieprofesjonalnie, jedna z krakowskich wróżek powiedziała mi, że to stanie się moją pasją, moim zawodem, ale wówczas nie traktowałam tego poważnie.

Czy ktoś w Pani rodzinie zajmował się wróżbiarstwem?

Trudno mi powiedzieć, ponieważ nie znam całej rodziny, a mam bardzo rozległą. Wiem tylko że babcia, mama mojej mamy, zajmowała się zielarstwem i w tym kierunku była ponoć uzdolniona. Ludzie przychodzili do niej również po pewne rady i pomoc. Babcia zmarła bardzo wcześnie, jeszcze przed wojną W rodzinie rzadko wspominano o jej zdolnościach.

W jaki sposób została Pani wróżką?

Od zawsze bardzo podobały mi się karty. Moja mama była zaprzyjaźniona z panią, która bardzo dobrze je stawiała . Byłam niezwykle zainteresowana tą osobą. Intrygowała mnie i ciekawiła. Gdy moja mama miała jakieś problemy, zawsze ją prosiła, by postawiła jej karty. Ja jako dziecko z zainteresowaniem podglądałam w jaki sposób ona to robiła. Karty zaczęłam stawiać jeszcze w szkole podstawowej. Bardzo szybko mnie to zainteresowało. Stawiałam karty koleżankom, ale traktowałam to jako rodzaj zabawy, nie podchodziłam do nich poważnie. Tak naprawdę to nikt mnie nie uczył, nie chodziłam na żadne kursy. Zresztą, wtedy jeszcze takich nie było. Takich rzeczy można się było nauczyć przez przypadek, przez zamiłowanie do czegoś, w taki domowy sposób. Zaczęło się od zwykłych kart, potem sama zaczęłam się zajmować czytaniem rozmaitych książek. Tak doszłam do tarota, do czytania z dłoni. Można powiedzieć, że jestem samoukiem. W latach dziewięćdziesiątych chodziłam także na wykłady organizowane w Centrum kultury w Nowej Hucie. Tam spotykałam się z innymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Można więc powiedzieć, że od niepamiętnych czasów stawiam karty.

Czy obecnie istnieją możliwości kształcenia się w tym kierunku?

Gdy zaczynałam interesować się kartami nie było takich możliwości. W tej chwili sytuacja się zmieniła. Powstały szkoły, organizowane są kursy, sympozja, zjazdy. Informacje o nich można znaleźć w czasopismach, w Czwartym wymiarze ,bądź we Wróżce. Można kształcić się w różnych kierunkach i zdobyć rożne specjalizacje: numerologa, tarocisty, chitomanty. Zazwyczaj każda wróżka zajmuje się nie tylko jedną dyscypliną. Ja na przykład stawiając karty często patrzę również na dłoń, inni posługują się numerologią. W każdym wypadku wynika to z indywidualnych predyspozycji i zainteresowań. Osobiście uważam, że dobrze postawione karty zupełnie wystarczają. Poza tym karty dają mi największą satysfakcję, sprawiają mi najwięcej przyjemności.

Czym różnią się od siebie poszczególne techniki wróżenia?

Każda z technik wróżenia wywodzi się z bardzo dalekiej przeszłości i ma za sobą bardzo bogate tradycje. To ich cecha wspólna. Numerologia wywodzi się wprost z nauk matematycznych i astrologii. Za twórcę numerologii uznaje się Pitagorasa. Za pomocą specjalnych obliczeń, które są połączeniem cyfr naszej daty urodzenia, możemy poznać własną liczbę, która określa nasze przeszłe i przyszłe losy. Zestawiając własną datę urodzenia z datą i godziną jakiegoś wydarzenia, możemy dowiedzieć się, czy owa sytuacja będzie dla nas korzystna, możemy poznać jej zakończenie. Przy pomocy numerologii można się dowiedzieć jak zakończy się egzamin, czy pozytywnie zostanie rozwiązany jakiś problem. Chiromancja to sztuka czytania z dłoni. Z pomocą tej metody możemy poznać własną przyszłość, określić wydarzenia , które już miały miejsce, poznać szczegóły, dotyczące naszej osobowości. Dłoń jest opisem naszego życia. Kształt palców, układ linii papilarnych dają odpowiedzi na rozmaite pytania. Z ręki można odczytać na co chorujemy, do jakich zachorowań mamy skłonności, jakie są dobre i złe cechy naszego charakteru. W zależności od zmian zachodzących w nas samych, zmienia się także kształt, układ linii papilarnych naszych dłoni. Jeżeli jednak chcemy zapytać o osoby z naszego otoczenia, o ich wpływ na naszą osobę, najlepiej odwołać się do kart. Karty potrafią określić wpływ jaki wywierają na nas osoby z naszego otoczenia, potrafią podać miejsce, w jakim przebywają ludzie z którymi nie mamy kontaktu. Każda karta ma swoją nazwę i ukrywający się pod nią zakres znaczeń. I tak są karty o znaczeniach pozytywnych, np. karta słońca, i o znaczeniach negatywnych, np: wisielec. Czasami wydarzenie jakie zwiastuje karta zależy od jej ułożenia. Za pomocą tych technik możemy uzyskiwać różnego rodzaju informacje, dlatego często nie wystarczają tylko karty, trzeba się więc odwoływać do numerologii, czy chiromancji.

Jakimi cechami powinna się wyróżniać i jakie predyspozycje powinna posiadać osoba, która profesjonalnie zajmuje się wróżbiarstwem?

Nie wszyscy mają do tego predyspozycje. Po pierwsze, karty trzeba czuć. Do kart trzeba mieć serce, żeby w pełni je zrozumieć. Dlaczego to mówię, ponieważ wiele osób zapisuje się na różnego rodzaju kursy, żeby zdobyć jakiś zawód. Nie wolno traktować ich tylko jako źródła zarobku. Pieniądze powinny być w tym wypadku motywacją drugorzędną. Od tego zależy również nasza satysfakcja. Po drugie, trzeba być bardzo cierpliwym w stosunku do klientów, ponieważ przychodzą do mnie ludzie przestraszeni, czasami zmanierowani, często z ironicznym nastawieniem i w każdej sytuacji trzeba się umieć z tymi ludźmi dogadać. Trzeba umieć wyciągnąć to, co najważniejsze w kartach, żeby ich zainteresować, przekonać do tego co się robi. Ironia jest najczęściej rodzajem zasłony dymnej, pod którą kryje się lęk przed przyszłością. Dlatego też często, przychodzący do mnie ludzie, udają ironię, by stłumić własny strach. Trzeba być również opanowanym. Bo stawianie kart to nie tylko ich czytanie. To jest także wymiana zdań, poglądów, rozmowa na dany temat. Trzeba być także dobrym psychologiem, ponieważ często ludzie w kartach szukają rozwiązań swoich życiowych problemów. Często dzielą się nimi ze mną , bez względu na to, czy są to problemy mieszkaniowe, czy uczuciowe, czy finansowe. Z czasem nawiązują się nawet przyjaźnie.

Na jakie pytania można uzyskać odpowiedź za pośrednictwem kart, na jakie karty nie dają odpowiedzi?

W zasadzie na każde pytanie karty odpowiadają. Karty nie lubią jedynie bezsensownych, powtarzających się pytań, wówczas może dojść do pomieszania informacji i zatarcia prawdy. Są czasami momenty, gdy karty nie dają konkretnej odpowiedzi lub gdy ta odpowiedź jest zaszyfrowana. Oznacza to, że sprawa o którą pytamy nie jest jeszcze tak dojrzała, by o niej rozmawiać. Następuje wówczas w kartach tzw: blokada. Ona po jakimś czasie mija. Są takie dni kiedy mówimy, że karta idzie albo nie idzie. Wówczas nie ma sensu robić nic na silę i szukać koniecznie odpowiedzi. Należy poczekać i za jakiś czas wrócić do tego samego tematu. To jednak zdarza się bardzo rzadko.

Z jakimi problemami najczęściej zwracają się do Pani ludzie? Czy nastąpiła w tym względzie jakaś zmiana?

Ludzie zwracają się do mnie z rozmaitymi problemami. Są to problemy mieszkaniowe, miłosne, biznesowe, zdrowotne. Jednak z czasem, istotnie, nastąpiła zmiana rodzaju problemów z jakimi się do mnie zwracano.. Dawniej kładziono większy nacisk na szczęście rodzinne, na sytuację w domu, w rodzinie. Pytania dotyczyły najczęściej życia osobistego. Dziś wszystkich bardzo interesują sprawy materialne, kwestie zawodowe, czy nie grozi im jakieś bankructwo, czy wspólnik jest odpowiedni, czy jest osobą godną zaufania, czy ktoś nie kopie dołków pod daną osobą. Są to typowe pytania jakie zadają ludzie biznesu, czy prowadzący działalność gospodarczą. Bardzo często pytają, czy ich przedsięwzięcie im się powiedzie, czy nie przyniesie im to strat i nie zakończy się klapą. To jest w tej chwili bardzo, bardzo ważne. Drugie miejsce zajmują jednak sprawy uczuciowe, które dawniej były na miejscu pierwszym. Zazwyczaj przychodzą ludzie z kilkoma problemami. Rzadko się zdarza, że ktoś przychodzi tylko z jednym problemem, choć zdarzają się takie przypadki, ale bardzo rzadko. W ogóle ludzie chcą wiedzieć więcej ogólnie o sobie, o swojej pracy, o swoich uczuciach o przyjaciołach, o rodzinie. Mogę jednak stwierdzić, że ludzie czują się dziś naprawdę bardzo zagrożeni pod każdym względem. Mało jest osób, które przychodzą z drobnymi problemami, np.: "Czy będę miał udany urlop?, Czy będzie ładna pogoda?, Czy będę miał towarzystwo? Czy nic złego mi się nie przydarzy? I to był problem życiowy danej osoby. Dziś już nie ma osób, które przychodziłyby z takimi, jednak drobnymi problemami. Ludzie naprawdę bardzo się boją. Dlaczego? Wynika to stąd, że kiedyś w domu więcej się rozmawiało, było więcej czasu na tę rozmowę, był czas na kawę, spotkania. Dziś wszystko odbywa się w biegu. Wcześniej życie toczyło się wolniej, było spokojniejsze, pomimo, że wcale nie było łatwiej, ale ludzie potrafili ze sobą rozmawiać, mieli trochę więcej czasu dla siebie. Dziś już tak nie jest. Każdy dokądś biegnie. Najczęściej żyjemy sami ze swoimi problemami i one z czasem powodują w nas lęk i poczucie niepewności.

Czy zdarzyło się Pani zataić przed kimś jego przyszłość, mając na względzie jego dobro?

Tak, jeżeli widziałam śmierć danej osoby. Jeżeli widzę choroby, cierpienie, to oczywiście przestrzegam przed nimi, ale jeżeli widzę bardzo duże zagrożenie z którego właściwie nie ma wyjścia, to wówczas staram się tego nie mówić. Poza tym, gdy ktoś przychodzi do mnie w stanie załamania psychicznego, to wówczas również nie można mu powiedzieć wszystkiego, gdy karty wróżą coś niedobrego. Trzeba to w odpowiedni sposób sformułować, żeby tego człowieka nie przerazić, bo i tak już jest przerażony, i do końca tej prawdy mu nie można powiedzieć. Można mu tylko dać pewną wskazówkę, a resztę trzeba zachować w tajemnicy, dla jego dobra. Ludzie przychodzą czasami z myślami samobójczymi. Karty też potrafią to wskazać. Gdy rozkładam karty, widzę jaka jest psychika danej osoby. Jakie ma myśli. Dlatego bardzo ostrożnie trzeba posługiwać się słowami, żeby komuś nie zrobić krzywdy. To jest bardzo ważne, gdyż ci ludzie najczęściej przychodzą po pomoc i nie można ich jeszcze bardziej zdołować. Trzeba przestrzec, ale w bardzo delikatny sposób. Nie można dać poznać po sobie, że czasami, aż tu w dołku, zaczyna gnieść, autentycznie, że po prostu boję się o tego kogoś, jeżeli ma niedobre karty, żeby coś złego mu się nie stało. Zazwyczaj go proszę żeby zadzwonił i dal znać jak rozwiązały się jego problemy. Nie wolno jednak kłamać, najwyżej można ominąć tylko niektóre rzeczy. A to zupełnie coś innego.

Czy można jakoś sklasyfikować osoby, które do Pani się zwracają? Czy są to osoby w określonym wieku, wykonujące określone zawody?

Przychodzą do mnie ludzie wszelkich zawodów i w różnym wieku. Przychodzą już dziewczyny w wieku 16 lat, a także ludzie po 80-tce. Przychodzą lekarze, i prawnicy, urzędnicy, i zwykli ludzie Trafiła mi się nawet prostytutka, która przychodziła do mnie po poradę. Byłam bardzo wzruszona jej życiem. I dzisiaj nie potępiam już prostytutek. Od tych ludzi można się bardzo dużo dowiedzieć i bardzo dużo nauczyć, nawet dlaczego się zostaje prostytutką? Jest bardzo szeroki wachlarz i różnorodność tych osób, które się przewijają i szukają odpowiedzi, porady, często nadziei..

Czy żyje Pani losami tych ludzi?

W niektórych przypadkach tak. Jeżeli ktoś przychodzi już od kilku lat, pokazuje się co jakiś czas, względnie dzwoni (jeżeli go nie ma w Krakowie) to w jakiś sposób już jestem emocjonalnie z daną osobą związana. Ale tak naprawdę, to staram się nie związywać z tymi ludźmi, dlatego, że te wszystkie emocje mogłyby mi zaszkodzić. Ale podświadomie jednak myślę, Nawet ściągam myślami daną osobę, żeby zadzwoniła.

Czy Pani również często korzysta ze wskazówek, które dają karty?

Sobie bardzo rzadko stawiam karty, ponieważ gdy je sobie stawiam muszę traktować siebie jako osobę drugą. Inaczej nie mogłabym być obiektywna wobec siebie i mogłabym interpretować karty na swoją korzyść. Źle jest sobie stawiać karty i nie powinno się tego robić. Czasami korzystam z usług innych wróżek. Jeżeli mam jakiś problem i sama stawiam sobie karty, a one są dla mnie niezrozumiale (a najgorzej zrozumieć samego siebie) to wówczas proszę kogoś o postawienie mi kart.

Czy uważa Pani, że możemy wpływać na swój los, czy też nasze życie jest z góry przesądzone, zaplanowane i nie mamy wpływu na jego przebieg?

Oczywiście, że można wpłynąć. Między innymi po to się stawia karty, by określić jakąś sytuację zagrożenia, ze względu na zdrowie lub ze względu na interesy. Karty ostrzegają, gdy trzeba zmienić towarzystwo lub wystrzegać się pewnych ludzi. Potrafią określić także charakter ludzki . Jeżeli weźmie się pod uwagę ostrzeżenia, które dają karty, to można uniknąć wielu negatywnych sytuacji, wystrzec się negatywnych osób , można ominąć jakieś fiasko finansowe, czy inaczej spojrzeć na rodzinę, na męża, przyjaciela, na dziecko. Czasami matka nie zdaje sobie sprawy z kłopotów swego dziecka i nagle wychodzi to z kart. Potem przychodzi i mówi: "Wie pani ,miała pani rację". Miałam kilka takich przyjemnych zdarzeń kiedy poprzez karty mogłam komuś pomóc. Dwóm osobom na pewno uratowałam życie, dlatego, że poprosiłam, by zrobiły badania kontrolne. Wtedy bardzo bobrze się czuły, a karty wskazywały, że były bardzo poważnie chore. Jedną panią uratowałam przed usunięciem piersi. To daje ogromną satysfakcję. Innym razem uratowałam też dziecko. Pewnego dnia przyszła do mnie pani. Karty wyraźnie wskazywały chorobę. Powiedziałam jej, że jedno z jej dzieci w najbliższym czasie będzie miało zabieg chirurgiczny. Po kilku dniach dziecko zaczęło narzekać na bóle brzucha. Lekarze potraktowali te objawy jak zwykle zatrucie i odesłano je do domu. Matka w tym momencie przypomniała sobie, że karty wyraźnie wskazywały na zabieg chirurgiczny. Oznaczało to więc coś poważniejszego. Pamiętając o tym ostrzeżeniu, dala się do innego szpitala. Tam dziecko zbadano dokładniej i okazało się, że w ostatniej chwili wykryto pęknięcie wyrostka robaczkowego. Karty ostrzegają także przed niebezpieczeństwami w podróży. Pokazują gdzie się wyrusza, gdzie grozi niebezpieczeństwo, czy to będzie kierunek północny, czy południowy. To wszystko można w kartach wyczytać.

Czy współpracowała Pani kiedyś z policją? Czy policja zwracała się do Pani o pomoc?

Nie nigdy nie zwracano się do mnie o pomoc. Natomiast często przychodzą do mnie bliscy pytać, czy dana osoba żyje, czy nie zagraża jej jakieś niebezpieczeństwo, jeżeli się nie pokazuje przez jakiś okres czasu lub gdy nie można się z nią skontaktować. Dużo ludzi pytało o bliskich, przebywających w Stanach Zjednoczonych, tuż po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce w tamtym kraju. Wtedy można ustalić mniej więcej kierunek lub miejsce w jakim dana osoba przebywa. Można przede wszystkim dowiedzieć się czy żyje. Choć tutaj większe pole do popisu ma jasnowidz. Ja jasnowidzem nie jestem. Czasami mam tylko jakieś obrazy, które się potem ziszczają, ale zdarzają się bardzo rzadko. Zresztą nie pracuję nad tymi zdolnościami.

Czego dotyczyły te wizje?

Wiąże się to z bardzo przykrą sprawą w moim życiu. Było to 27 lat temu. Tuż przed śmiercią mojej mamy. Szlam ulicą i ni stąd, ni z owąt, ukazał mi się obraz. Ujrzałam moją mamę leżącą na tapczanie, ubrana w sukienkę. Wiedziałam, że nie żyje. Całą jej śmierć zobaczyłam w ciągu kilku minut. Szlam, widziałam to wszystko, ale nie mogłam się wyzwolić z tego obrazu. Dopiero jak stanęłam przed domem to wszystko znikło. W tym obrazie uderzył mnie fakt, że mama leżąc, nie miała butów. Pomyślałam wtedy: "Jak mama może być pochowana bez butów?" Potem przyszłam do domu i zupełnie zapomniałam o tej wizji. I rzeczywiście mama dostała wylew. Zmarła mi na rękach. Wszystko zaczęło się powtarzać, co widziałam idąc ulicą. Zgadzały się wszystkie szczegóły. Na początku nie byłam tego świadoma. To, że widziałam śmierć mojej mamy uświadomiłam sobie dopiero rano, gdy zabierano jej ciało. W tym momencie zobaczyłam też, że mama nie ma na nogach butów. Powtórzyłam te same słowa, które przyszły mi do głowy poprzednio: "Jak mogę pochować mamę bez butów?" To był pierwszy obraz, który utkwił mi w pamięci. Muszę jednak powiedzieć, że nie chciałabym być osobą jasnowidzącą. Może dlatego, że zaczęło się to od tak przykrego zdarzenia. Później często jeszcze miałam takie wizje, ale nie były już one tak drastyczne i nie dotyczyły tak tragicznych wydarzeń. Także intuicyjnie przeczuwam niektóre sprawy, ale nie kładę jakiegoś szczególnego nacisku na tego typu zdarzenia. Śmierć mamy wyczytałam sobie kilka dni wcześniej także w kartach, ale nie wierzyłam, że to może się zdarzyć. Potem nie stawiałam kart przez dwa lata. Po dwóch latach wróciłam do kart i zaczęłam je stawiać bez żadnych obaw i zahamowań. Zaczęłam też inaczej do nich podchodzić.

Czy wierzy Pani w sny?

Tak, ponieważ ja mam powiedziałabym, wręcz. sny prorocze. One pojawiają się w zależności od pory, w której ten sen występuje, czy to jest środek nocy, czy nad ranem. Wtedy wiem czy spotka mnie coś niedobrego, czy raczej mila sprawa. Często te sny zawierają też wskazówki, co powinnam w danym momencie zrobić, jak rozwiązać jakieś problemy. Najczęściej jednak, ostrzegają mnie przed przykrościami. Gdy śnią mi się puste, zasłane lóżka, to zawsze zwiastuje śmierć, któregoś ze znajomych lub bliskich. Wąż , w moim przypadku, oznacza spotkanie z nieuprzejmą, złośliwą osobą. Sny często mają symboliczne znaczenia, które trzeba umieć interpretować.

Czy czytanie w kartach pomaga Pani jakoś w życiu?

Tak. Na pewno człowieka to w jakiś sposób wycisza. Na pewno inaczej się patrzy na ludzi, pod innym kątem, aniżeli patrzyłam przedtem, kiedy jeszcze nie wykonywałam tego zawodu. Chociaż ja zawsze byłam w jakiś sposób przychylna ludziom, ale w tej chwili wydaje mi się, że powinnam być bardziej. Bardziej wymagam tego od siebie. Muszę być także bardziej tolerancyjna. Poza tym karty umożliwiają mi kontakt z wieloma osobami.. Jest to dla mnie w pewnym sensie lekarstwem, ponieważ zawsze byłam osobą aktywną. Dzięki kartom mogę nieustannie spotykać ludzi i pomagać im, co daje dużą satysfakcję i zadowolenie.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad

Copyright by Studium Dziennikarskie 2003